Fundacja Losy Niezapomniane cien

Home FUNDACJA PROJEKTY Z ŻYCIA FUNDACJI PUBLICYSTYKA NOWOŚCI WSPARCIE KONTAKT
PROJEKTY - Ukraińcy
cień
Ankiety w formie nagrań video

Відеозаписи зі свідками
Wersja: PL UA EN
Losy Niezapomniane wysiedlonych w ramach AKCJI „WISŁA”

Świadectwa przesiedleńców - szczegóły...
cień
Ankieta (0228)
Myśko Jan
ur. 06.08.1933
Wierzbica, gm. Uhnów, pow. Tomaszów Lubelski.
 
do góry ↑
[ankieta w j.polskim] [ankieta українська] [ankieta english]
[fotografie do ankiety] [wspomnienia] [pliki do ankiety] [video do ankiety]
Ankieta w j.polskim
A. METRYKA ANKIETY
B. NAJBLIŻSZA RODZINA I STRONY RODZINNE
C. PRZESIEDLENIE
D. NOWE MIEJSCE
E. KONTAKTY Z UPA
F. INNE ZAGADNIENIA
G. UWAGI
 
A. METRYKA ANKIETY
1. Data wywiadu: 22.11.2011 2. Numer kolejny: 0228
3. Dane osobowe uczestnika /uczestników wywiadu: Myśko Jan

Pieniężno
Polska - Польща
4. Data urodzenia: 06.08.1933 5. Miejsce urodzenia: Wierzbica, gm. Uhnów, pow. Tomaszów Lubelski.
B. NAJBLIŻSZA RODZINA I STRONY RODZINNE
1.1. Miejsce zamieszkania przed przesiedleniem: Wierzbica.
1.2. Miejsce zamieszkania - OPIS
(przed przesiedleniem):

Przed wojną Wierzbica była ukraińską narodową wioską. Gdyby była może trochę jakaś komunistyczna, albo jakaś żydowska, to może jaki komin by się ostał, a tak, w 1947 roku – trzy dni i już jej nie było. I nie ma.

W Wierzbicy znałem wszystkich do jednego. Wszystkich! A ilu znałem z Dobrej, z Ulucza, i z Werchraty... A ilu zginęło...

[Ile osób z Wierzbicy zginęło?] Albo ja wiem? To trzeba byłoby usiąść i liczyć. Dużo, dużo poszło na front, „ruski” wyłapał, zawiózł do Swierdłowska, uralskie góry, przeszkolił, dał im wintowku i dawaj na zapad [zachód], fryca bić!

Już Berlin poddali, a Niemcy wciąż Możejki trzymali, to tam, gdzie teraz Polacy rafinerię mają – tam mój ojciec zginął. Dostał w głowę i tam, biedak, wyzionął ducha.

Ojca zabrali na front w 1944 r. Ależ on się naśpiewał w chórze, był solistą, tenor. Nie raz jeździli do Lwowa na konkursy.

W Wierzbicy [ludzie] byli na poziomie takim trochę bardziej kulturalnym, jeśli można tak powiedzieć. Wiedzieli kim są i do czego dążą. No i tak... Doczekali się, że zmyli ich z oblicza ziemi. Trzy dni i...

[Mówi pan, że w ciągu trzech dni pana wioska przestała istnieć. Proszę powiedzieć, jak pan to zapamiętał, jak to się stało, dlaczego Wierzbica zniknęła z oblicza ziemi?] Dlatego, że tam byli Ukraińcy. Trzeba było ich wykurzyć, wymieszać w polskich wioskach, żeby wszystko przepadło. Ale my i tak nie przepadliśmy...

[Kto tego pragnął?] No jak kto! Stalin, władze Polski pragnęły. Oni [Polacy] już przed wojną chcieli nas zniszczyć, ale jakoś się nie udało. Aż nadszedł rok 1947 i wtedy już porządnie wzięli się [do roboty].

Podczas okupacji niemieckiej chodziłem do szkoły. Po ukończeniu szkoły już zaczęły się te rozróby – wysiedlali do Ukrainy. Z Ukrainy niektórzy powyjeżdżali dokąd tylko mogli. A ja z mamą (i takich było dużo) uciekliśmy, jak się mówiło, na „garbatą Ukrainę” [„Terytorium pomiędzy Hrebennem i Dziewięcierzem, pełne jarów i lasów” – z artykułu Bohdana Huka „Pontifex maximus” w tygodniku „Nasze słowo”], do Medweża (to już była Ziemia Lubaczowska), tam akcja już przeszła, i wówczas w nocy ukraińska partyzantka przerzuciła nas na Lubaczowszczyznę. No a potem oni [Polacy] wzięli się i za Lubaczowszczyznę, za Horyniec, a, wszędzie byli...

Potem mama się starała o rentę [po ojcu], bo już tej dali, innej dali...

Potrzebne były dokumenty. A jakie dokumenty miał tato? Wszystko zabrał z sobą, do mogiły. Gdyby wrócił, to jakiś papierek by miał. Chociaż... Podczas akcji [„Wisła”] wziął do rąk i porwał [dokument], robili co chcieli.

W końcu [mama] napisała do ministerstwa obrony w Warszawie. Przyszła odpowiedź: „U nas takiej jednostki nie było i nie ma”.

Wówczas w Braniewie znalazła jakiegoś adwokata... Ale nie tak adwokat pomógł, jak [następująca sytuacja]: jakim cudem – dom spłonął, był kryty blachą, a pod domem był zakopany kufer, takie tam babskie ciuchy. I tam był list od ojca jeszcze z frontu, napisał go przed natarciem. Ten list bardzo pomógł, bo tam był numer jednostki.

Jeszcze raz do Warszawy [napisała]. Ministerstwo przeprosiło i moja mama dostała 16 złotych. Ja się z tego śmiałem. Ale adwokat powiedział: Grunt, że mamy dokumenty, a świat się zmienia. Po jakimś miesiącu podwyższyli do 32 złotych. Potem – 36. A przed śmiercią, ja wiem... dostawała coś koło 4 tysięcy. No ale długo już nie żyła...

[Pamięta pan ten dzień, gdy ojca zabierali?] No a jak! [Proszę opowiedzieć, jak to było.] No jak było... Złapali, zegnali do kupy, zawieźli tam bardziej na Chełmszczyznę, tam był punkt Wierzba, może to było miasteczko – nie wiem, tam był punkt zbiorczy. No a wówczas, dawaj, aż w Uralskie góry. Tam przeszkolili ich i po trzech miesiącach dawaj na zapad [zachód], fryca bić!

Ojca zabili w 1945 roku, gdy już Berlin poddali. Dużo zostało jeśli nie bez rąk, to bez nóg, no bo jeśli bez głowy, to taki został już na miejscu.

2. Wiek w trakcie przesiedlenia: 14 lat. 3. Wyznanie: Grekokatolickie.
4. Stan najbliższej rodziny przed przesiedleniem: ------------
5. Ile osób zostało na miejscu: -------------
6. Ile osób przesiedlono: --------------
7. Ile osób zaginęło: --------
8. Ile osób innej narodowości /pochodzenia mieszkało we wsi:

Oni już przed wojną chcieli zetrzeć Wierzbicę z powierzchni ziemi. [Dlaczego? Co takiego było w Wierzbicy, że oni chcieli...] Ukraińcy! Teraz wiesz co było. W miejscowościach, gdzie mieszkańcy byli wymieszani, oni nie mieli takiego, jak to powiedzieć, wpływu, a w Wierzbicy sytuacja była następująca: nie było Polaków, czysto ukraińska wioska. I cerkwie, i groby, i wszystko inne.

Do dziś jest tam cmentarz, pojechaliśmy i ogrodziliśmy, postawiliśmy pomnik w miejscu, gdzie stała cerkiew, którą rozebrali.

[Co się stało z cerkwią w Wierzbicy?] Ją po prostu rozwalili. [Kto to zrobił?] Albo ja wiem? Kto chciał, władza zaczęła, a ludzie pomogli. Tam nie było naszych ludzi, byli w sąsiednich wioskach, tam dalej, z Chełmszczyzny podsuwali się. W biały dzień ją roznosili!

9. Jak ogólnie wyglądały kontakty z nimi? -------------
10. Jak wyglądał pozostawiony majątek Pana/Pani rodziny: ---------------
C. PRZESIEDLENIE
1. Kiedy Panią/Pana wywieziono? W czerwcu 1947 roku. 2. Kiedy Panią/Pana przywieziono? ---------
3.1. Trasa przejazdu: Wierzbica – Bełżec – Orneta – Wysoka Braniewska
3.2. Trasa przejazdu (ewentualny opis rozszerzony):

5 czerwca [1947 r.] przyszło wojsko [polskie]. Wtedy zaczęła się walka. Mi kazali wyleźć na stodołę i liczyć, ile samochodów jedzie, jaki transport. [Kto panu kazał?] No jak... Z UPA.

Gdy już wkroczyli, okrążyli wioskę trzema pierścieniami, wtedy zaczęli, po trochu...

No a dalej robili, co chcieli. Co tylko chcieli! Zastrzelili, pobili. Chłopcu, który razem ze mną chodził do szkoły, odcięli przyrodzenie. No to chyba nie rżnęli go po śmierci, tylko za życia, żeby wszystko powiedział. A on, biedaczysko, co on mógł wiedzieć?

[Dlaczego oni tak robili?] Jak by to powiedzieć... Chcieli zniszczyć wszystko, co tylko było ukraińskie. Chcieli opanować ziemie, tak, jak do dziś opanowali. No i co? Ja jednak mówię... Oni myśleli, że przepadniemy, ale my nie przepadliśmy jeszcze. Jak jest, tak jest – jeszcze żyjemy. No, tak, wielu przepadło... Połowy na pewno brakuje, niektórzy nawet nie umieją mówić [po ukraińsku]...

W ciągu trzech dni polskie wojsko spaliło wszystko, deszcz padał przez trzy dni. Potem z sąsiednich wiosek, z polskich wiosek, nibyto dali nam furmanki, żeby nas zawieźć do Bełżca, bo tam ładowaliśmy się [do wagonów].

No ale co było ładować? To, co zostało wyrzucone... Na przykład, dom się palił, wyrzucali [rzeczy] na dwór, a oni [wojsko polskie] swoich mieszkańców wpuszczali, ci szli i rabowali. [Czyli Polaków wpuszczali?] A jak! Polaków wpuszczali... Konie, krowy wyłapywali. Co chcieli, to robili – ich było prawo.

[Zabierali wam to, co się udało uratować (z pożaru)?] Tak... Przyjechałem w samych spodniach i koszuli. I bosy. [Niczego więcej pan nie miał?] Nie. Nie wiem nawet w co byłem obuty.

To było... No jak to powiedzieć? Wynarodowić, zniszczyć, przerobić tak, jak oni chcą. Ale im się to nie udało...

Prawdopodobnie, gdy nas wysiedlali i palili... Niedaleko była granica, wioska była już na terenie Ukrainy, i robili tam zabawę. Potem ludzie stamtąd pisali, że przyszedł lejtnant [porucznik] i rozpędził to, powiedział: „Waszych braci Polacy mordują, a wy tu się bawicie”. Rozpędził tę zabawę...

Przywieźli nas do Bełżca, to, z czego nas nie ograbili na miejscu, to potem z wagonów ciągnęli. [Zabierali wam? Kto zabierał?] No jak kto! Wojsko takie było, był też taki, który puszczał takich.

A jeszcze kamieniami rzucali w furmanki, gdy nas wieźli. [Gdy jechaliście furmankami?] Tak. „Bo banderowców wiozą...” [Krzyczeli do was?] A jak! [A gdzie to było, gdy rzucali w was kamieniami?] To było wtedy, gdy dojeżdżaliśmy do Bełżca, już tam na stację kolejową.

[Proszę teraz przypomnieć sobie i opowiedzieć o dniu wysiedlenia, to, co pan zapamiętał, co w pamięci pozostało, pana ówczesne myśli, czy się pan bał, płakał, po prostu niech pan wspomni siebie.] Słuchaj, była taka sprawa. Gdy wieś spłonęła, oni chodzili z drutami, szukali i znaleźli jakąś dziurkę, że tam jest bunkier. Wówczas wzięli 15-letnich chłopców, bo chłopców, którzy mieli po 18 lat to już załadowali i skierowali do Jaworzna [do obozu dla Ukraińców], wzięli więc taki 14-letnich, kazali im rozkopać i leźć tam. Niektórzy dostali kulę, weszła z przodu a wyszła z tyłu, już tu na Czeczentach zmarł [na Warmii]. Gdy został ranny... Bo tamci [w bunkrze] zastrzelili się, o, nawet tu w Łajsach jest kobieta, Jarmołycha... Gdy oni się postrzelali... Oni nie wiedzieli, kto lezie do kryjówki, myśleli, że wojskowi, a ci nie byli tacy głupi, żeby samym leźć, pchali mnie, albo ciebie. W tym momencie oni postrzelali siebie, wówczas kazali ich wyciągać. W takich chwilach nikt nie myślał o jakimś życiu.

[Jak nazywał się ten chłopak, którego podstrzelili, któremu kazali leźć do bunkra?] On już umarł. Michał Nazar.

W dzień wysiedlenia było piekło. Proszę sobie tylko wyobrazić, wioska rozciągała się prawie na 2 kilometry, a te domy zostały zbudowane wiecie jak... Wiecie jak stawiali przed wojną. Niektóre były pod blachą, ale w większości były kryte słomą, „benzyną”. Jedna od drugiej zaczynała się palić. Jeśli ktoś siedział na dachu – to już uciekł. Musiał uciec, inaczej spaliłby się żywcem. A oni [wojsko] strzelali jak do zajęcy. A gdy udało się kogoś złapać, wówczas jeszcze bardziej się mścili. A dorosłych, to od razu ładowali i [odsyłali] do Jaworzna. Tam to już rozprawiali się z nimi trochę brutalniej.

[Z Bełżca] przywieźli nas do Ornety. Dużo nie chodziłem, gdyż chowałem się pomiędzy końmi, pomiędzy krowami. Bo to były wagony bydlęce, to nie było coś takiego, że ludzi wiozą, wieźli nas gorzej, niż bydło na rzeź.

A gdy już nas przywieźli do Ornety, wówczas z wiosek poprzychodzili „kupcy”-sołtysi, no a dalej kogo dokąd cały ten PUR [Państwowy Urząd Repatriacyjny] skierował – i zabierali...

Mnie przywieźli do Pakosz, w Pakoszach nas rozładowali, bo dalej im się nie chciało nas wieźć. Tam zanocowaliśmy, w takiej kuźni, czy co tam było.

Na drugi dzień z Wysokiej Braniewskiej przyjechał sołtys z furmankami i zabrał nas. Ale co było brać? Nie było co brać. Wszystko już było przesiane. Gdy mama poszła się ładować, a wojsko okrążyło... Gdy rozkopywali, wówczas spod domu wyciągnęli ten kufer, ale tam niczego nie było. A ten [wojskowy] mówi: «Tak kurwo, jak tu będzie broń, to cię zaraz tu zakopię w tej jamie!». Mama mówi: «Jaka broń? Żadnej broni tam nie ma!».

No i rozkopali to, wyciągnęli. Pyta się, czy mama miała sklep. Mama mówi, że sklepu nie miała, ale każdy stara się coś mieć, jeśli ma dzieci.

Tak, że załadowali to... A przyjechała żona komendanta z Uhnowa, bo Uhnów w tym czasie był jeszcze po tej stronie granicy [w Polsce]. Wyłapywała kury, które się nie spaliły. Co się dało, to zabrała. W ogrodzie była już cebula [pokazuje ręką, że już wyrosła]... Przyszedł jakiś wojskowy i mówi: „Pani, pani komendantowa! Chociaż by teraz nie brała, jak jeszcze gospodyni jest”. „Ale ona i tak zostawi to wszystko!” „Ona zostawi, to wtenczas już pani będzie sobie brała”.

[A gdzie mieliście sklepy w Wierzbicy?] Jeden sklep był w świetlicy, inny był prywatny, właścicielem był Kich, ten, który tu na Piotrówce jest, to on miał ten sklep. Wszystkie sklepy należały do Ukraińców.

[To dlaczego wojskowi pytali pana mamę, czy ma sklep?] No, gdy otworzyli kufer... Widocznie mama trochę tam wszystkiego schowała, i gdy to zobaczył, to pomyślał, że może mama sklep miała.

4. Czy wiedział Pan/Pani dokąd jedzie?

Niczego nie wiedzieliśmy. Wiedzieliśmy tylko, że chcą zniszczyć wszystko, co nasze. I opanować. Tak, żeby ślad po nas zaginął. Ale to im się nie udało.

Nikt nie myślał o tym, co będzie dalej, gdzie nas wiozą. Jedni mówili, że zawiozą nas do Rosji, inni mówili, że sami nie wiedzą dokąd.

5. Czy ktoś z Państwa rodziny wrócił w rodzinne strony? -----------
6.1. Przywiezione przedmioty - RELIGIJNE: -----------
6.2. Przywiezione przedmioty - CODZIENNEGO UŻYTKU: -----------
6.3. Przywiezione przedmioty - OSOBISTE: -----------
6.4. Przywiezione przedmioty - DOKUMENTY: -----------
6.5. Przywiezione przedmioty - INNE: -----------
7. Które z nich zachowały się do dziś?:

Chyba nic [się nie zachowało]. A co ja w ogóle miałem! Kalesonów nie miałem, bo wtedy było już ciepło. Jedynie w spodnie wskoczyłem. Jak mnie schwycili bosego, to aż w Ornecie zostawili. To było straszne...

Nie było do kogo się zwrócić o jakąś poradę, o pomoc, nie. Normalnie jak za zającami ganiali. Co chcieli, to robili.

8. Czy mógłby Pan/Pani przekazać je lub część z nich na rzecz muzeum?: --------------
9. Czy ukrył Pan/Pani jakieś przedmioty w miejscu skąd Panią/Pana wywieźli?:

Był schowany kufer, ponieważ dom był kryty blachą, to zrobiła się taka buda [zapewne w następstwie pożaru – FLN]. Mnie nie puścili, mamę puścili, aby ładowała.

Był wóz, były jeszcze trzy konie, podeszły do mamy rąk, krowa przyszła. A stał wóz, to Polak już przystawił [konia] do mego wozu, „bo to jest jego”. Przyjechał pomagać przy wysiedleniu.

Poznałem ten wóz, bo już po tym, jak tato poszedł na front, Kozacy, którzy byli majstrami, zrobili go, a ja na dole od razu napisałem datę kiedy był zrobiony, że niby teraz to ja jestem gospodarzem, będę więc wiedział, jak długo jeżdżę. Rozżarzyłem drut i wypaliłem datę. No więc, idę, patrzę – tam jest mój wóz! Nowy... Mówię do Kozaka, tam jest wóz, który robiliście... Kozak, gdy tam poszedł, to jeszcze oberwał. Powiedziałem więc: Zostawcie, uciekamy, bo z tego i tak nic nie będzie.

Konia też ukradli. Nie było wtedy do kogo iść na skargę. Byliśmy jak Żydzi! Bezsilni. Gdyby Ukraina była inna, może nie doszłoby do tego, ale w Ukrainie kacap rządził, i do dziś się tam pcha. Nie bardzo odpuszcza!

D. NOWE MIEJSCE
1. Dokąd Państwa przesiedlono?:

Tu, do Wysokiej Braniewskiej. 10 kilometrów od Pieniężna w kierunku Braniewa.

2. Co Państwu przydzielono?:

Z nami zamieszkał Kozak, mamy brat. Dom był duży, długi, tak, że miejsca było. Tylko zrujnowane to było. Nie tyle przez wojnę, co potem ci szabrownicy porozciągali sobie. [A co to za ludzie byli?] Ci, którzy przyjechali tu wcześniej, zza Buga [Polacy]. „Grab nagrabione!” Tak...

A ty myślisz, że jakbyś teraz gdzieś wyjechał, to wszystko tu zostanie jak jest? Zaraz by okna powyciągali, drzwi pozdejmowali. Tak, dziecko...

3. Co Państwo zastaliście w nowym miejscu?:

Ani okien, ani drzwi, była ruina. Szukaliśmy gdzie jest jakaś deska, może młotek, jakiegoś gwoździa gdzieś się wyciągnęło, no bo jak... Trzeba było, jak to się mówi, choć od wiatru się schować. To było straszne... No ale tak powoli, powoli...

Ile takich drzwi było, co Polacy pościągali i do dziś nie oddali. A ja już nie potrzebuję.

[Gdy tu przyjechaliście w 1947 roku, to Niemcy w tej wiosce jeszcze byli?] Byli. Nawet tam, gdzie się osiedliłem, była Niemka, mieszkała na sąsiedniej kolonii. On był gajowym. Za Niemców był u gospodarza w Wysokiej Braniewskiej.

No a potem on mówi do niej tak: Słuchaj, Hildo, tobie Polacy nie dają tu żyć, to, co mogę, to... Więc ona chodziła i wybijała okna, gdyż wyciągali z ramami, drzwi i inne. Poszła do niego i mówi: Jedzenie u mnie będziesz miał, ale płacić nie będę, ot, pomożesz trochę kobiecie.

Rok później już ich wywozili. Wywieźli do Braniewa, w Braniewie, no, jak to powiedzieć... Tam przed mostem, gdy jechać do Braniewa, z prawej strony był ten majątek. No i co chcieli, to z nimi robili. [Czyli wywieźli ich pod przymusem?] Tak.

[Pamięta pan jakieś nazwiska tych Niemców, tych ludzi?] Moja [znajoma] nazywała się Hilda Knobloch. Ona [później] tu przyjeżdżała...

4. Czy na miejscu przesiedlenia odczuwali Państwo represje?:

No łazili pod oknami, podsłuchiwali: w jakim języku rozmawiamy, co myślimy, czy ktoś przychodził w nocy, w dzień, kto to był.

Przez dwa miesiące przychodzili [do mnie]. Patrzę – już idą przez ogród (bo tam było rozgrodzone), chcą, żebym się zapisał do partii i do tego... Nie do milicji... Do ORMO. Oni nie wiedzieli jednak, bo nikomu nie mówiłem, że mam ukończone 7 klas. A oni byli analfabetami, według mnie w tym czasie oni byli analfabetami. Podpisać się nie potrafił, ale dali mu, jak to się mówi, karabin z krzywą lufą, i już on wielki bohater.

[Jakich Polaków tu mieliście? Skąd przyjechali?] Czy ja wiem skąd... Zza Buga byli...

[A kto przychodził podsłuchiwać pod oknami? Co to byli za ludzie?] A kto to wiedział! Komu milicja kazała iść podsłuchiwać, ten szedł. [Czyli sąsiedzi z wioski?] Może sąsiedzi, może aż stamtąd z gminy przychodzili, „bo tu Ukraińcy”.

Pewnego razu przyszła taka stara babcia... Ja będę teraz mówił po białorusku, bo ja białoruski też znam. No więc przyszła... „Pójdę...” Miała taką tyczkę... Ile ona mogła mieć lat? Może z 80, może więcej. „Pójdę, popatrzę. Mówili, że Ukraińców przywieźli, ze skośnymi oczami, i z sierpami, broń mają, siekiery”.

Nie wiedzielibyśmy o tym, ale ta stara babcia wszystko wydała. Można więc powiedzieć, że ci, którzy może podglądali, podsłuchiwali, to oni się z tym kryli, a babcia wydała.

[To ona była Białorusinką?] Wszyscy, którzy przyjechali z Wołynia, czy o tu [wskazuje głową], byli „patrzajami” [mówili „patrzaj” zamiast „patrz”].


[Dalej na prośbę dziennikarza Jan Myśko śpiewa pierwszą zwrotkę hymnu Ukrainy z refrenem.]



Nie umarła jeszcze Ukraina ani chwała, ani wolność,
Jeszcze do nas, bracia Ukraińcy, uśmiechnie się los.
Zginą wrogowie nasi jak rosa na słońcu,
Zapanujemy i my bracia, w naszym kraju.

Duszę, ciało poświęcimy dla naszej wolności,
Pokażemy, żeśmy bracia, z kozackiego rodu.


[tłumaczenie na polski – Wikipedia]

5. Kiedy i gdzie zaczęliście Państwo uczęszczać do cerkwi?:

W 1958 roku ożeniłem się w Dobrym Mieście, brałem tam ślub.

[W takim razie proszę powiedzieć kilka słów o pańskiej małżonce.] Została wysiedlona z Łemkowszczyzny, mieszkała w innej wiosce, 5 kilometrów ode mnie. To była wioska Dymuty. Nazywa się Melania Kuziak, jest Łemkinią.

Ale na mszy [we wschodnim obrządku] byłem już wcześniej. W Braniewie był [prawosławny] ksiądz, pochodził ze Lwowa. Potem wyjechał do Chełma. Moskale go wypuścili, bo on przedstawił siebie jako księdza, i dali mu parafię w Braniewie. Tak więc, dopóki u nas nie było cerkwi greckokatolickiej, zaprzęgaliśmy konie i jechaliśmy do Braniewa, do cerkwi, choć była prawosławna, ale on odprawiał tak jak... To było w latach 1948-49.

[Czym pana przyszła małżonka oczarowała?] Czy ja wiem jak to powiedzieć? Tak jak każda jedna czaruje.

[Deklamuje dalej słowa popularnej piosenki.]


Czarne [brązowe] oczy, czarne brwi,
Ciemne, jak nocka, jasne, jak dzień,
Wy mi życia odjęłyście.
Gdzież nauczyłyście się uwodzić ludzi?
6. Jakie są losy Państwa dzieci i rodzeństwa?:

Jeśli chodzi o moje córki, to złego słowa nie powiem. Jedna była w Górowie [Iławeckim], druga w Braniewie. No ta, która była w Górowie, to potem była jeszcze w Olsztynie, studia kończyła, a teraz jest dyrektorką szkoły [nazwa miejscowości do wiadomości FLN], uczy dzieci.

A ta, która była w Braniewie, to skończyła szkołę rolniczą.

Syn skończył murarstwo, czy jak to powiedzieć, został na gospodarce. Wziął sobie doświadczoną gospodynię, która umie liczyć pieniądze. Żyją sobie!

Co mogłem, to przekazałem dzieciom. Według mnie, ucz, przekonuj – to nic nie pomoże. Jeżeli człowiek nie ma od Boga danego swego „ja” – to nic na niego nie wpłynie.

Wnuczka jest w Anglii, a wnuk w Braniewie. Ta, która jest w Anglii, to telefonuje i mówi [po ukraińsku], była tu już chyba trzy razy. A wnuk – choć go zabij! Mówi, że rozumie [ukraiński], ale mówić nie chce. I co mu zrobisz? Zabijesz? Nie zabijesz...

To straszne. Dziadkowie walczyli o swoje, ojciec walczył, a ono głupie... Nic nie pomoże. Jeszcze gdybyśmy mieszkali wśród swoich... Ale, tak sobie myślę, ten kto chce, ten zawsze swoje znajdzie. Trzeba więc chcieć i lubić swoje. Najgorzej, gdy człowiek swego nie lubi. Wtedy to już po nim.

7. Czy Pana/Pani dzieci znają język ukraiński?: Tak.
7.1. Jeżeli TAK - to gdzie się nauczyły?: -------------
7.2. Jeżeli NIE - to dlaczego?: -------------
8. Czy Pana/Pani wnuki znają język ukraiński?: Tak.
8.1. Jeżeli TAK - to gdzie się nauczyły?: Wnuczka zna język ukraiński.
8.2. Jeżeli NIE - to dlaczego?: Wnuk mówi, że rozumie, ale nie mówi.
9. Czy posiadacie Państwo zdjęcia nowego miejsca?: ----------------
E. KONTAKTY Z UPA
1.1. Czy we wsi były kryjówki UPA?: Tak.
1.2. Czy we wsi były kryjówki UPA (opis rozszerzony):?

Chyba tak... [Czyli pan tego nie wie?] No jak! Na pewno były. A gdzie ich nie było?

2. Jaki jest Pani/Pana stosunek do UPA?: Pozytywny.
3.1 Miałem kontakt z UPA:

O tym nie można mówić! Można? W takim razie słuchaj...

To wyglądało tak, że kazali ci iść na zwiady, i nie było takiej możliwości, żeby nie pójść. Był rozkaz i już. Byli tacy „na górze”, którzy wydawali rozkazy: Masz pójść, rozejrzeć się, policzyć, ilu ich, czym przyjechali, co z sobą mają.

[To dobrze, że Ukraińcy stworzyli UPA?] Dobrze, że oni byli. Bo gdyby nie UPA, to byśmy przepadli.

3.2 Byłem członkiem UPA: Nie.
3.3 Pomagałem/wspierałem UPA (dobrowolnie): ---------------
3.4 Ktoś z mojej rodziny był członkiem UPA:

W naszej wiosce działał upowski kuszcz. Tam byli moi bratankowie. Jeden zginął, w Lublińcu jest pochowany. Drugi dostał karę śmierci, chyba w Rzeszowie.

[A pamięta pan jak się nazywali?] Nie od razu sobie przypomnisz... Ten, który jest pochowany na Lubaczowszczyźnie, to chyba miał [pseudonim] „Chmara”, Kozak Grzegorz... No... „Chmara” miał...

A ten drugi.... No widzisz, nie powiem ci. Może kiedyś przyjdzie na myśl...

4. Czy był Pan/Pani w posiadaniu broni przed przesiedleniem?:

O takich rzeczach się nie mówi... Z krzywą lufą, czy z prostą? [śmieje się] Jak trzeba było, to człowiek miał.

[No proszę nam powiedzieć, co to za krzywa lufa taka była? Co za karabin?] No, słuchaj, jaka krzywa lufa... Z krzaka wyciągnąłem, była jakaś tam zardzewiała, trzeba było ją wytrzeć, wyszlifować, naoliwić, doprowadzić do porządku, no i wówczas [lufa] była już prosta.

5. Czy był Pan/Pani więziony?:

Bo mnie nie puścili [do ładowania], gdy wysiedlali. Już samochód stał gotowy, już mnie, Kozaka i jeszcze dwóch chcieli wysłać do Jaworzna. Mama obejrzała się, że mnie nie ma, migiem przybiegła, był tam taki major, i mama mu, jak to się mówi, buty lizała. Mówi: „Człowieku! Jeden jeszcze z frontu nie wrócił, taki sam jak ty, a ty już tego zabierasz”.

Stał tak z 15 minut, a potem kazał mnie puścić. A gdy mnie puścili, posadzili na wóz, wówczas powiedział: „Uważaj! Jak będziesz uciekał, to ta maleńka cię dogoni.” Dopiero w Ornecie dali mi spokój. No i tak...

F. INNE ZAGADNIENIA
1. Zwyczaje z rodzinnych stron i życie kulturalne:

Nasza walka zaczęła się nie od UPA. Nasza walka trwa od stuleci, jeszcze od czasów carskich. „Ruscy” carowie, to byli lepsi? Nie byli.

Dalej, polska władza przedwojenna, myślisz, że lepsza była? Mieliśmy 40-tu pochowanych u nas na cmentarzu w Wierzbicy... Jeszcze tam jeździmy, ogrodziliśmy siatką, jest Tryzub, wszystko jest. Parę lat temu ogrodziliśmy. Tak więc, ci ludzie, którzy jeszcze są, ci, którzy jeszcze czują jakiś związek ze stronami ojczystymi, oni jeszcze tam jeżdżą. Niedawno też byli z odwiedzinami. Niedługo znowu pojadą, 5 maja [2012 r.].

Gdyby nie oni, to nas by jeszcze przed wojną zlikwidowali. Oni [Polacy] nie mogli przeżyć tego, że [ludzie] śpiewają „Jeszcze nie umarła Ukraina...”. Było „święto mogił”, gdy przyjechali, to tam były tysiące ludzi. No... Gdy wywiesili flagi, to oni ścinali je z drzew. Flagi... Gdy wychodzili z cerkwi, to śpiewali „Jeszcze nie umarła...”. Już poszli tam rozganiać. To i ja już pamiętam, rozganiali na koniach. Gdy tam rozegnali, wówczas ci, którzy byli na cmentarzu, zaintonowali piosenkę „Nie czas, nie czas Moskalowi, Lachowi służyć...”. Już taką śpiewali.

Cholera ich brała! Oni nie mogli tego przeżyć, że jest państwo w państwie. Przecież Ukraińcy wszędzie mieli swoje, jak to powiedzieć, chłodnie, eksportowali towar, masło. A oni mieli swoje państwo? Nie mieli.

[Chce pan powiedzieć, że przed wojną przyjeżdżała polska policja, i gdy było jakieś zebranie we wsi, to oni to rozganiali?] A jak! [Podawali powód dlaczego was rozganiali?] Aresztowali, rozganiali, dlatego, że byliśmy Ukraińcami! No jak to – „Ukraińce chcą rządzić”!

[Panie Janie, może pan pamięta jakieś piosenki z tego okresu? Może nam pan zaśpiewać?] Jaką? [No, z tamtych czasów, jakąś patriotyczną, co wy tam wtedy śpiewaliście, przed wojną?] Znam ich wiele, na wołowej skórze by nie spisał. No wszystkie znam te piosenki! Te, które ojciec w chórze śpiewał. Bo ojciec, dopóki nie poszedł na front, to w chórze śpiewał od małego. [Frankę może pan zaśpiewać: „Nie czas, nie czas...”?] Moskalowi, Lachowi służyć... [dalej śpiewa]


Nie czas, nie czas, nie czas
Moskalowi, Lachowi służyć:
Dopełniła się Ukrainy krzywda stara,
Czas dla Ukrainy żyć.


Wystarczy... [Jeszcze coś? Może ma pan jakąś swoją ulubioną piosenkę.] Dla mnie wszystkie ukraińskie piosenki są ulubione. Polskie też znam. No więc jaką... [śpiewa]


20 grudnia o drugiej godzinie
stał się smutny wieczór w Witkowej rodzinie,
przyjechali komsomolcy, aby go aresztować,
musiał druh Podkowa z rąk im uciekać.


Tu trzeba byłoby powtórzyć, a dalej idzie tak...


Zginął druh Podkowa jak ten listek od słońca,
od pierwszej kuli z rąk komsomolca.

Żałowali towarzysze swego pobratymca,
zalała się łzami nie jedna dziewczyna.

Brat gorzko zapłakał, siostra zaszlochała,
bo nie znali miejsca, gdzie brata pochowali.

Stary ojciec gorzko zapłakał:
kto mnie na starość pod swoje skrzydła weźmie.


[Tak pan ładnie śpiewa, w takim razie jeszcze jedną?] Jeszcze jedną, a jaką? Gdy chcesz – to nie ma, a jak nie chcesz, to się samo śpiewa. Lubiłem śpiewać. Dokąd bym nie szedł, to zawsze ze śpiewem. [śpiewa]


Nocka była ciemna, wszędzie było cicho –
Do wioski po cichutku podkradało się licho.

Zajeżdżają kaci, idą do każdego domu,
Zabierają towarzyszy za podziemną pracę.

Zakuwają w kajdany, wiążą z tyłu ręce,
Zabierają towarzyszy do więzienia na męki.

Towarzysze tam siedzieli niemalże pół roku,
I oto wzywają towarzyszy wysłuchać wyroku.

Wyrok ogłosili, na śmierć zasądzili:
Padły strzały – towarzysze się osunęli.

Nie jeden swe życie za Ojczyznę oddał –
Chwała Ukrainie i Bohaterom chwała!


[Zapytam jeszcze pana o tradycje i zwyczaje z Wierzbicy. Co pan zapamiętał takiego charakterystycznego, czego dziś już nie ma?] No nie, my dalej robimy tak, jak powinno być! Zawsze snopek jakichś kłosków się przyniesie, wieczerzę się robi z czosnku i z cebuli, trochę żona (kiedyś mama) napiecze, nagotuje. Napiecze... „A dla kogo? Dla Petra. Nie ma Petra, tylko Hryć – szkoda moich waranyć” [waranycia – kawałek rozwałkowanego ciasta z którego lepi się pieróg; Petro – Piotr, Hryć – Grześ].

Nie, my na razie obchodzimy... Teraz moja córka wyszła za mężczyznę, który pochodzi z tej miejscowości [co i moja żona]. On pochodzi z Łemkowszczyzny, z Bartnego, tam była pierwsza „Watra”. No... Nie miałem wyjścia, musiałem oddać córkę, gdyż z tej wioski żonę wziąłem, no więc oddałem...

[A chodziliście w Wierzbicy z szopką?] A jak! Musieliśmy chodzić, inaczej co to byłaby za wioska, jaka to byłaby kultura!

[Na Boże Narodzenie z jakiej kolędy zaczynaliście kolędowanie?] „Boh predwicznyj” [Bóg wiekuisty].

[A była u was tradycja, o której mówiło mi dużo ludzi, że należało kutię do sufitu rzucać?] No a jak! Gdy się już ponajadali, wówczas rzucali kutią o sufit: ile ziaren [pszenicy] przyczepiło się, to, wierzono, tyle będzie kóp pszenicy.

[A czy po wieczerzy u was związywali łyżki do kupy?] Tak! Wiązali łyżki do kupy, u nas mówili, że to po to, żeby krowy trzymały się kupy.

Tak to jest, dziecko! U nas wszystko było. Gdyby nas nie wysiedlili, o, to byłoby o wiele lepiej. Ale co poradzić, taki los naszych ludzi.

[Dalej Jan Myśko śpiewa.]


Oj ty dziewczyno, brązowe oczy,
i w dzień ci tęskno, i w nocy nie śpisz.
Brązowe oczy urok ci dały,
duszę i ciało na wieki zabrały.

Oj ty dziewczyno czarnobrewa,
czemu błąkasz się w smutku?
Jakże ja mam być wesoła –
kochałam chłopca, zapomnieć nie mogę.

[Piosenka „Oj leżę ja bo leżę”]
Oj leżę ja bo leżę,
przyprowadźcie mi takiego wiernego,
którego ja tak wiernie kocham.
Przyprowadźcie mi popa i kościelnego,
niech ja zapiszę na pół mój majątek.

Popowi dam krowy, a kościelnemu byka,
żeby czytał psałterz do białego dnia.
A wam, młode mężatki, dam korzec pszenicy,
żebyście wspominały mnie przy pijatyce.

A wam, panny, dam garnek bobu,
Żebyście płakały za mną do ciemnego grobu.
A tobie, żono, dam garnek maku,
Żebyś po śmierci pocałowała mnie w d... samo serce.


[Piosenka „Młoda mężatka”]
Młoda mężatka puszczała do mnie oko,
przyjdź, przyjdź hoży chłopcze do mnie wieczorem.

Nie przyjdę, bo się boję – masz męża,
jak mnie chwyci w swoje ręce – pozbawi mnie życia.

Przyjdź, przyjdź mój mileńki, przyjdź na chwilę,
a ja swego mileńkiego wyślę po kalinę.

Poszedł stary, brodaty, kaliny nałamać,
a ja swego mileńkiego wpuściłam do chaty.

Pójdź, pójdź moja córciu ojcu na spotkanie.
Przyszła córka z ulicy i w dłonie klaszcze:
pospaceruj sobie, moja mamo, tato nie idzie jeszcze.

Wróciła córcia z ulicy – ojciec już blisko.
A gdzież ja ciebie schowam, ty moje serdeńko?

Schowam cię pod pierzynę, głowę se przewiążę.
Wrócił mąż zza proga z kaliną do chaty.

Młoda mężatka zaczęła postękiwać.
Poszedł stary, brodaty, lekarza szukać.

Poszedł stary, brodaty, lekarza szukać,
a ja swego mileńkiego wypuściłam z chaty.

[A więc kiedyś było tak samo jak teraz?] No pewnie! A dlaczego nie! Myślisz, że kiedyś ludzie byli święci? Święci byli, ale tylko ci namalowani.

Nic to... Dobrze było, tylko żona nie dawała mi po weselach chodzić. Mówiła tak: Albo jesteś gospodarzem, albo muzykantem. No a ja nie chciałem rzucić gospodarki, wziąłem się za gospodarkę, no... To już 20 lat, w 1991 roku, gdy przechrzciłem się z gospodarką, rzuciłem gospodarkę, wziąłem się za lżejszą robotę – emeryt, gotowe pieniądze biorę. Tyle że oni trochę oszukują: mówili, że będą więcej dawać, a nie za bardzo chcą dawać. Dali 300 [złotych], potem 500, 700, a teraz mam 900, no... Ale jeżeli nie chorować, to tego wystarczy.

[W 1947 roku znał pan język polski?] Oooo! Mówię ci, jak ja znałem język polski... Nie, nie znałem, znałem niemiecki, ale polskiego nie znałem. [A skąd znał pan niemiecki?] Przecież chodziłem do szkoły w Wierzbicy. [Kim był nauczyciel, który pana niemieckiego uczył?] Ona potem wyjechała do Ukrainy, taka Zośka. [Byli jeszcze tacy nauczyciele]: Kaczkowski, Smużyński. A Zośka była córką księdza, potem wyjechała do Ukrainy, do Lwowa. Była dyrektorką szkoły. Zawsze nam mówiła: „Uczcie się! Uczcie się!”.

[Trochę bili wtedy w szkole, czy nie?] Ile wlazło. Kładli na ławkę i bili. [A czym bili?] O takim o... [pokazuje na nóżkę od drewnianego stołka] [Pręcikiem?] O, to był niezły pręcik! [śmieje się]

Nie starałem się żeby obrywać! Lubiłem język niemiecki. Wiedziałem, że jak się nauczę, to przyda mi się to. I przydało się, tu teraz się przydało. Gdy Szwaby [Niemcy] przyjeżdżali, to nazwali mnie profesorem. Wo ist Johann, der Professor? [Gdzie jest Jan, profesor?] Mówiłem jej: Nie mów do mnie dialektem, mów językiem literackim, tak jak trzeba mówić. Wówczas ona już rozumiała czego się domagam i starała się nie mówić dialektem.


[Piosenka „Czy to burza, czy to grom”]

Czy to burza, czy to grom,
czy to zagrał ckm,
że aż ziemia na sto mil
zadrżała groźnie?

Tam zerwał się do czynu
naród ukraiński,
stawaj do szeregu,
żeby nie było za późno!

Stawaj do szeregu, bądź gotowy,
nie patrz na nic:
czy do piekła trafisz, czy do nieba.
I w chwilę ciężką
wspomnisz ziemię ojców,
bo to dla niej umrzesz z miłości.

Bo nadszeł taki czas,
że umrze każdy z nas,
nie w łóżku, a w polu we krwi.
Zostaw starą matkę,
zostaw kochaną dziewczynę i siostrę,
gdyż wielka jest tego potrzeba.


2. Czy odwiedzali Państwo rodzinne strony?:

Jeździłem do Wierzbicy. Po raz pierwszy pojechałem do Warszawy, jeszcze za kawalerki, gdzieś w latach 1950. Popatrzyłem na rozkład jazdy, a umiałem już czytać i trochę mówić po polsku; popatrzyłem – 15 złotych do Bełżca. Poszedłem, kupiłem bilet i pojechałem do Wierzbicy. Przyjechałem do Bełżca, a z Bełżca... Nawet nie pamiętam, poszedłem na piechotę? Tam było z 15 kilometrów.

Przyszedłem do Wierzbicy, no i co – niczego nie ma. Cerkiew, no ta, zwalona [obecnie], jeszcze stała. Kominów już nie było, bo porozciągali.

Poszedłem na cmentarz, a na cmentarzu były grube drzewa – ścięli je. Mogiły porozwalali. Wszystko porosło tarniną, no wiecie, taka tarnina gęsta rośnie. No więc ja do grobu dziadka musiałem na brzuchu leźć.

Początkowo nie zezwalali jeździć, ale z czasem zaczęło się to po trochu zmieniać. Czy oni musieli wiedzieć kto to jedzie? Już się po polsku umiało mówić, no... No chyba że po przyjeździe, wtedy już mówili: „O! Ukraińcy poprzyjeżdżali!”.

3. Dlaczego nie wyjechali na Ukrainę?:

Niektórzy nie mogli jechać, gdyż wielu miało synów, no wiesz gdzie – w partyzantce [UPA]. Trzeba było, jak to się mówi, czy kalesony, czy koszulę zanieść. Jak można było rzucić swoje i jechać w nieznane?

A niektórzy pojechali. „Ruski” opanował i „dawaj-dawaj”...

[Zmuszali do wyjazdu do Ukrainy?] A jak. A ja już się do tego nadawałem, musiałem więc uciekać, brać się za swoje. [Czyli chował się pan?] Tak. Chowałem się, chowałem się nawet tu [po deportacji]. To wszystko nie było takie proste...

4. Co w życiu było najważniejsze?: ----------------
5. Dlaczego Was przesiedlili?:

Dlaczego? Przeszkadzaliśmy im, bo Ukraińcy. A już jak nas wymieszali po stalinowsku... Oni nie planowali wywieźć nas, powiedzmy, do Pieniężna, czy Lelkowa, gdzie jest nas więcej, oni mieli nas rozrzucić po całej Polsce, żebyśmy w ogóle nie mieli kontaktu z sobą.

Ale, jak to się mówi, Polacy nie chcieli tu jechać, bo to ziemie poniemieckie. Wówczas Niemców zapakowali i wywieźli do Niemiec, a tu zostały puste gospodarstwa. To kogo wsadzić na te rozwaliska? Nas wsadzili.

G. UWAGI
1. Dodatkowe informacje:

[Jaka przyszłość czeka Ukraińców w Polsce?] Myślę, że wszystko będzie zależało od tego, jakie nam się udadzą dzieci. Bo można do nich mówić, tłumaczyć, ale one i tak same decydują.

Przesłanie następnym pokoleniom Ukraińców

Powinni rozumieć, z jakiego rodu pochodzą, dokąd podążają i po co, a także, co pragną zrobić ze swoim życiem. Bo to nie sztuka, że już mi się dobrze żyje, mam jakąś limuzynkę, znam już polski. To jeszcze nie wszystko. To są rzeczy nabyte. Najważniejsze jest to, dokąd podążasz i z jakiego rodu wyszedłeś.


Rozmowę z Janem Myśko przeprowadzili Marusia Chomyn i Roman Kryk. Zdjęcia Romana Kryka, opracowanie tekstu ukraińskiego Katarzyny Bedryczuk, tłumaczenie na polski Romana Kryka.




 
do góry ↑
[ankieta w j.polskim] [ankieta українська] [ankieta english]
[fotografie do ankiety] [pliki do ankiety]
Ankieta українська
A. ОСНОВНІ ДАНІ
Б. ВІДОМОСТІ ПРО РОДИНУ І МІСЦЕВІСТЬ
В. ПЕРЕСЕЛЕННЯ
Г. НОВЕ МІСЦЕ
Д. КОНТАКТИ З УПA
Е. ДОДАТКОВА ІНФОРМАЦІЯ
Є. ДОДАТКОВА ІНФОРМАЦІЯ
 
A. ОСНОВНІ ДАНІ
1. Дата анкетування: 22.11.2011 2. Номер анкети: 0228
3. Прізвище, ім’я, по-батькові: Мисько Іван

Пєнєнжно.
Польща - Polska
4. Дата народження: 06.08.1933 5. Місце народження: Вербиця, ґміна Угнів, повіт Томашів Любельський.
Б. ВІДОМОСТІ ПРО РОДИНУ І МІСЦЕВІСТЬ
1.1. Місце проживання до переселення: Вербиця.
1.2. Місце проживання до переселення:

До війни Вербиця була українським, національним селом. Якби була може трохи якась комуністична, або якась жидівська, то може ще який комин [двір] залишився б, а так в 1947 році – три дні і не було. І нема.

В Вербиці я знав всіх до одного. Всіх! А скільки знаю із Доброї, з Улюча, і з Верхрати… А скільки загинуло…

[З Вербиці скільки людей загинуло?] Хіба я знаю? То треба було сісти і рахувати. Багато, багато пішло на фронт, «руський» переловив, завіз їх у Свєрдловськ, Уральські гори, нашвидку організував вишкіл, дав їм вінтовку [гвинтівку] і давай на запад [захід], фріца бити!

Вже коли здали Берлін, німці ще Можейки [Литва] тримали, там, де тепер поляки рафінерію нафти мають – там мій батько загинув. Був ранений в голову і так бідака [бідолашний] скінчився.

Батька взяли на фронт у 1944 р. Він наспівався в хорі, був солістом, тенором. Не раз їздили до Львова на змагання.

У Вербиці [люди] стояли на такому рівні трішки більш культурному, якщо можна так сказати. Знали, ким вони є і чого хочуть. Ну й так… Дочекалися, що змели [їх] з лиця землі. Три дні і...

[Кажете, що три дні і вже вашого села не було. Скажіть, як ви це пам’ятаєте, як це сталося, чому Вербиця пропала з лиця землі?] Тому, що там українці були. Треба було їх викурити, перемішати в польських селах, щоб все загинуло. А ми все одно не загинули...

[Хто хотів цього?] Ну як хто! Сталін, польська влада хотіла. Вони [поляки] ще перед війною думали нас знищити, але якось не вдавалося. Аж прийшов 1947 рік і уже тоді добре взялися за [справу].

За часів німецької окупації, я ходив до школи. Після школи вже були ті «розруби» [дебоші], – виселяли в Україну. З України деякі повиїжджали куди могли. А я з мамою (і багато таких було), ми втікали, як говорили, на «горбату Україну» [«Територія між Гребенним та Дев’ятиром, повна ярів та лісів» – із статті Богдана Гука «Pontifex maximus» в «Нашому слові» ], до Медвежа (то вже була Любачівщина), там уже акція закінчилася, і тоді нас українська партизантка перекинула уночі на Любачівщину. Ну, а потім вони [поляки] ще й за Любачівщину взялися, за Горинець, а, скрізь…

Потім мама робила заходи, щоб отримати пенсію [по втраті годувальника]. Адже та [жінка] отримала, інша отримала…

Потрібні були документи. А які тато мав документи? Забрав все з собою, до могили. Якби був повернувся, то якийсь папірчик би мав. Хоча… Під час акції [«Вісла»] взяли в руки і порвали [документ], робили що хотіли.

Кінець кінцем [мама] написали до міністерства оборони у Варшаві. Прийшла відповідь: „U nas takiej jednostki nie było i nie ma.” [У нас такої частини не було і нема.].

Тоді в Бранєві знайшли якогось адвоката… Але не стільки адвокат допоміг, як [наступна обставина]: яким чудом – хата згоріла, була крита бляхою, і під хатою була закопана скриня, такі бабські цюхи [шмотки]. І там був татів лист ще з фронту, якого він написав перед наступом. І той лист дуже допоміг, бо там був номер частини.

Тоді ще раз до Варшави [написали]. В міністерстві перепросили і моя мама отримала 16 золотих [злотих]. Я сміявся. А адвокат сказав: Головне, що в нас є документи, а світ змінюється. За якийсь місяць підвищили до 32 золотих. Потім – 36. А перед смертю, я знаю …отримувала уже близько 4 тисяч [злотих]. Но але довго вже не жила…

[Пам’ятаєте цей день, коли батька забирали?] Чому ж ні! [Розкажіть як це відбувалося.] Ну що відбувалося… Піймали, зігнали в купу, завезли туди більше на Холмщину, там була точка Верба, може то було містечко, не знаю, там була точка збору. Ну а тоді, давай, аж на Уральські гори. Там пройшли три місяці вишколу, і гайда на запад [на захід], фріца бити!

Батька вбили в 1945 році, коли Берлін вже здали. Багато лишилося якщо не без руки, то без ніг, бо якщо без голови, то вже залишився там.

2. Вік на момент переселення: 14 років. 3. Віросповідання: Греко-католицьке.
4. Кількість людей в родині на момент переселення: --------------
5. Скільки осіб лишилося: ------------------
6. Скільки осіб переселено: ------------------
7. Скільки осіб пропало безвісти: -----------
8. Скільки осіб іншої національності жило в селі:

Вони Вербицю ще перед війною хотіли стерти з лиця землі. [Чому? Що такого було в Вербиці, що вони хотіли…] Українці! От тепер знаєш що було. Бо там, де були мішані села, вони не мали такого, як сказати, впливу, а Вербиця була така: не було поляків, чисто українське село. І церкви, і могили, і все інше.

Донині є там цвинтар, ми поїхали і обгородили, поставили пам’ятник на місці, де стояла церква, яку розібрали.

[Що сталося з церквою в Вербиці?] Її просто розвалили, розікрали. [Хто це зробив?] Я знаю хто? Хто хотів, влада, влада почала, а люди допомогли. Там нікого не було із своїх, були з сусідніх сіл, там подальше з Холмщини підсувалися. Та в живі очі тягнули!

9. Стан відносин з ними: ----------
10. Опишіть залишений Вами маєток:
В. ПЕРЕСЕЛЕННЯ
1. Коли Вас вивезли? Червень 1947 р. 2. Коли Вас привезли? ---------------------
3.1. Маршрут переїзду: Вербиця – Белжець – Орнета – Висока Бранєвська
3.2. Маршрут переїзду:

5-го червня [1947 р.] прийшло [польське] військо. І тоді почалася боротьба… Мені тоді казали лізти на стодолу і рахувати, скільки машин їде, який транспорт. [Хто вам казав?] Ну як… З УПА.

І тоді вже, коли увійшли, оточили село трьома колами, і тоді уже почали, помаленьку…

Далі робили що хотіли. Що хотіли, то робили! Застрілили, побили. Одному хлопцеві, який ходив зі мною до школи, відрізали чоловіче достоїнство. Не різали після смерті, тільки за живоття, щоб він все розповів. А він, бідолашний, що міг знати?

[Чому вони так робили?] Як то сказати… Хотіли знищити все, що було українським. Вони хотіли опанувати землі, так, як до сьогодні опанували. Ну й що? Але я так кажу… Вони думали, що ми пропадемо, але ми не пропали ще. Як є, так є – ще ми живемо. Но, багато пропало... Половини від нас [що мали б бути] з певністю немає, деякі навіть не вміють говорити [українською]...

За три дні польське військо все спалило, дощ падав три дні. Потім з сусідніх сіл, з польських сіл буцімто дали нам фірманки, щоб завезти до Белжця, бо там ми вантажились [у вагони].

Але що було вантажити? Те, що було викинуто… Наприклад, хата горіла, викидали [речі] надвір, то вони [польське військо] своїх допускали, а ті йшли і грабували. [Тобто поляків допускали?] А як! Поляків допускали… І коней, і корів ловили. Що хотіли, те й робили – це було їх право.

[Забирали те, що вам вдалося врятувати (з пожежі)?] Так... Я приїхав в одних штанах і сорочці. І босий. [Нічого більше ви не мали?] Ні. Навіть не знаю в чому був взутий.

То було… Ну як про це розповісти? Позбавити національності, знищити, переробити так, як вони хочуть. Але їм це не вдалося…

Вірогідно, коли нас виселяли і палили… Недалеко був кордон, село було вже в Україні, і вони робили забаву [танці], і потім тамті люди писали, що прийшов лейтенант і розігнав, сказав: «Ваших братів поляки мордують, а ви тут бавитесь». І розігнав ту забаву…

Привезли нас до Белжця, те, чого не пограбували на місці, то потім з вагонів тягнули. [Вам забирали. Хто забирав?] Ну як хто! І військо таке було [грабувало], і був такий, який дозволяв пройти таким.

А ще камінням кидали у вози, коли нас везли. [Коли ви возами їхали?] Так. „Bo banderowców wiozą...” [Адже бандерівців везуть…] [Кричали до вас?] А як! [А де це було, коли кидали у вас камінням?] То вже було на підходах до Белжця, до залізничного вокзалу.

[Попробуйте згадати й розповісти тепер про день виселення, те, що ви запам’ятали, що в голові залишилося, ваші тодішні думки, чи боялися, плакали, просто себе згадайте.] Слухай, була така справа. Коли село згоріло, вони ходили з дротами, шукали і здибали якусь дірку, що там є бункер. Тоді взяли хлопців 15-ти років, бо хлопців 18-ти років вже завантажили і відправили до Явожна [до концтабору для українців], то взяли таких 14-ти років і наказали їм розкопати і лізти туди. Декотрі з моїх отримали кулі в різні частини тіла навиліт, на Чечентах помер тут уже [на Вармії]. Коли його поранили… Бо тамті [в бункері] постріляли себе, он, навіть тут в Лайсах є жінка Ярмолиха… Коли вони постріляли себе… Вони не знали хто лізе до криївки, думали, військові, а ті не були такі дурні самі лізти, пхали мене, або тебе [українців]. В цей момент вони пострілялися самі, а тоді казали їх витягати. В такі хвилини ніхто не думав про якесь життя.

[Як називався той хлопець, що його підстрілили, що йому казали лізти в бункер?] Він уже помер. Михайло Назар.

В день виселення було пекло. Подумайте, село простягалося може й на 2 км, а ті хати були поставлені знаєте як… Знаєте, як ставили перед війною. Деякі були під бляхою, але переважно були соломою криті, «бензином». Одна від іншої починала горіти. Якщо сидів хтось на даху – вже втік. Бо мусив втекти, інакше згорів би живцем. А вони [польське військо] стріляли як зайців. Або вдавалося піймати когось, тоді ще більше мстилися. А тих, що вже були дорослі, відразу вантажили і [відсилали] до Явожна. І там вже розправлялися з ними трохи жорсткіше.

[Зі станції в Белжці] привезли нас до Орнети. А я особливо не ходив, бо я ховався помежи кіньми, помежи коровами. Бо то були худоб’ячі вагони, то не було щось таке, що везуть людей, везли нас гірше ніж худобу на заріз.

А коли вже привезли нас до Орнети, тоді з сіл поприходили «купці»-солтиси, а далі ПУР [Państwowy Urząd Repatriacyjny – назва державного органу з питань репатріації], кого куди призначив, і забирали...

Мене привезли до Пакош, в Пакоші нас вивантажили, оскільки у них не було бажання везти нас далі. Там ми переночували в такій, як то сказати, кузня була чи що там було.

На другий день з Високої Бранєвської приїхав солтис з фірманками і забрав нас. Але що було брати? Не було чого брати. Все уже було перебране. Коли мама пішли вантажити, а військо оточило… Коли розкопували, з-під хати витягали ту скриню, а там нічого не було. А він [військовий] каже: «Tak kurwo, jak tu będzie broń, to cię zaraz tu zakopię w tej jamie!» [Так, курво, якщо тут буде зброя, то я тебе зараз же тут закопаю, прямо у цій ямі!]. Мама каже: «Яка зброя? Жодної зброї там нема!».

Ну і розкопали те, витягнули. Питаються, чи мама мала крамницю. Вона каже, що крамниці не мала, але кожен старається щось мати, якщо має дітей.

І так завантажили це… А приїхала дружина коменданта з Угнева, бо тоді Угнів був ще на цьому боці [в Польщі]. І курей ловила, які не згоріли. Забрала, що вдалося. На городі вже цибуля така була [показує рукою, що вже виросла]… А військовий один прийшов і каже: „Pani, pani komendantowa! Chociaż by teraz nie brała, jak jeszcze gospodyni jest”. [Пані, пані комендантова! Хоча б прямо зараз не беріть, поки ще господині є.]. „Ale ona i tak zostawi to wszystko!” [Але ж вона й так це все залишить!] „Ona zostawi, to wtenczas już pani będzie sobie brała”. [Ну, вона залишить, і уже тоді ви забиратимете собі».]

[А де у вас були крамниці в селі?] Одна крамниця була у читальні, інша була приватна, нею володів Кіх, що тут на Пйотровці є, то він її мав. Всі крамниці були українські.

[А чому військові питали вашу маму, чи у неї є крамниця?] Ну, коли дістали скриню… Видно мама трохи там всього заховала, і коли він це побачив, то подумав, що може у мами крамниця є.

4. Чи Ви знали куди їдете?

Нічого ми не знали. Ми знали, що хочуть знищити все, що наше. І опанувати. Так, щоб слід після нас загинув. Але це не вдалося.

Ніхто не думав, що то буде, куди нас везуть. Одні казали, що нас повезуть до Росії, інші казали, що вони самі не знають, куди.

5. Чи хто-небудь з Вашої родини повернувся в рідні сторони? ---------------
6.1. Речі які Ви привезли з собою (Релігійні)?: -----------
6.2. Речі які Ви привезли з собою (Побутового вжитку)?: --------------
6.3. Речі які Ви привезли з собою (Речі особисті)?: --------------
6.4. Речі які Ви привезли з собою (Документи)?: --------------
6.5. Речі які Ви привезли з собою (Інші)?: --------------
7. Які з них збереглися?

Здається, нічого. А взагалі що я тоді мав! Кальсонів не мав, оскільки тоді вже було тепло. Тільки штани ще вхопив на себе. Коли босим мене вхопили, то аж в Орнеті залишили. То страшне було…

Не було до кого звернутися по якусь пораду, якийсь захист, ні. Нормально як за зайцями ганяли. Що хотіли, те й робили.

8. Чи могли б Ви передати їх (повністю або частково) для музею? --------------------
9. Чи заховали Ви які-небудь предмети в місті звідки Вас вивезли?

Була схована скриня, але оскільки дім був критий бляхою, і зробилася така буда [мабуть через пожежу-ФЖД]. Мене не пустили, пустили маму вантажити.

Був віз, ще троє коней залишилося, ще вони до маминих рук прийшли, корова прийшла, а віз стояв, то поляк вже приставив [коня] до мого воза, „bo to jest jego” [це йому належить]. Приїхав помагати виселяти!

А я пізнав той віз, бо вже, коли батько пішов на фронт, Козаки були майстри, зробили віз, і я внизу відразу написав дату, коли його зробили, мовляв, тепер я буду господарем, то буду знати, скільки буду їздити. А потім розпалив собі такий дріт і випалив дату. Отже, я йду, дивлюся – та мій віз! Новий… Кажу, дядьку, он віз, який ви робили… Дядько коли пішов, то ще по капелюсі отримав. Я тоді кажу: Залишіть це, втікаємо, бо й так нічого з цього не буде.

І одного коня вкрали. Не було тоді до кого йти скаржитись. Ми були як жиди! Безсильні. Якби Україна була інакша, може б не допустили до цього, але в Україні кацап правив, і донині пхається. Не надто попускає!

Г. НОВЕ МІСЦЕ
1. Куди Вас переселили?

Сюди, до Високої Бранєвської. 10 км від Пєнєнжна у напрямку Бранєва.

2. Які умови Вам надали?

З нами ще мешкав Козак, мами брат. Наша хата була велика, довга, так що місце було. Тільки зруйноване було. Не так було зруйноване війною, скільки потім ті шабровніки [грабіжники] порозтягали собі. [А що то за люди були?] Ті, що раніше сюди приїхали, з-за Бугу [поляки]. «Грабуй награбйонноє!» [Грабуй награбоване!] Так…

Ти думаєш, якби зараз ти десь виїхав, то все тут залишилося б як є? Одразу б вікна витягнули, двері відчепили б. Так, дитино…

3. Яку картину Ви побачили на новому місці?

Ані вікон, ані дверей, була руїна. Ми шукали, де яка дошка є, може молоток, якийсь цвях десь витягнув. Треба було, як то кажуть, хоча б від вітру заховатися. Це було страшне… Ну але так поволі, поволі…

Скільки таких дверей було, що поляки позабирали і донині не віддали. А мені вже й не треба.

[Коли ви сюди приїхали в 1947 році, то ще були німці в цьому селі?] Були. Навіть там, де я оселився, була німка, жила у сусідній колонії. Він був лісничим. А за Німеччини він був у Високій Бранєвській у господаря.

Ну й потім він каже їй так: Слухай, Гільдо, тобі тут поляки не дають жити, те, що я тільки зможу… Тож вона ходила і вікна вибивала, бо витягали з рамами, двері та інше. Пішла до нього і каже: Я тобі їсти дам, а платити не буду, от жінці дещо допоможеш.

І тоді на другий рік їх вже вивозили. Вивезли до Бранєва, в Бранєві, як сказати… Перед мостом, коли їхати до Бранєва, по правому боці той маєток був. І що хотіли, те з ними робили. [Тобто їх вивезли насильно?] Так.

[Пам’ятаєте якісь прізвища тих німців, тих людей?] Моя [знайома] звалася Гільда Кнобльох [Hilda Knobloch]. Вона сюди приїжджала [згодом]...

4. Чи зазнавали ви утисків на новому місці?

Та ходили попід вікнами, підслуховували: як говоримо, що думаємо, чи хто був уночі чи вдень [гості в хаті], хто це був.

Протягом двох місяців приходили[до мене]. Дивлюся – йдуть вже через садок (бо там було розгороджено), хочуть, щоб я записався до партії і до того… Не до міліції, а до …ОРМО [добровольчий резерв громадянської міліції]. Але вони не знали, бо я нікому не казав, що у мене 7 класів. А вони були неграмотні, як на мене в той час вони були неграмотні. Підписатися не умів, але дали йому, як то кажуть, карабін з кривою люфою [стволом], і уже він великий bohater [герой].

[Що це за поляки у вас тут були? Звідки вони приїхали?] Я знаю звідки… З-за Бугу були…

[А хто ходив попід вікна підслуховувати? Що то були за люди?] А хто його знав! Кому казала міліція іти підслуховувати, той ішов. [Тобто сусіди з села?] Може сусіди, може з ґміни [району] аж звідтам, ішли, „bo tu Ukraińcy” [бо тут українці].

Якось така стара бабуся прийшла... Я зараз буду по-білоруськи говорити, бо я і по-білоруськи знаю. Так ось, прийшла… «А йду…» Тичку таку мала… Скільки вона могла мати років? Може років 80, може більше. «А йду, погляжу. Казалі, што акраїнцов привєзлі, з косими очамі, і з сєрпамі, бронь майом [мають зброю], сєкєри [сокири]».

Ми б цього не знали, але ця стара бабуся все видала. Так що, можна сказати, що ті, хто може підглядав, підслуховував, то вони це приховували, а бабуся видала.

[Так це була білоруска?] Всі, хто приїхав з Волині, чи ту-во [вказує головою], то все були «патшаї» [від слова «патшай», patrzaj – польське говіркове слово, літ. – патш, patrz – дивись].

[Далі на прохання журналіста Іван Мисько співає перший куплет гімну України з приспівом.]


Ще не вмерла Україна, ні слава, ні воля,
Ще нам браття молодії усміхнеться доля.
Згинуть наші воріженьки як роса на сонці,
Запануєм і ми, браття, у своїй сторонці.

Душу й тіло ми положим за нашу свободу,
І покажем, що ми, браття, з козацького роду.
5. Де і коли ви почали відвідувати церкву?

В 1958 році я одружився в Доброму Місті, вінчався там.

[Тоді скажіть кілька слів про вашу дружину.] Вона була виселена з Лемківщині, мешкала в іншому селі, 5 км від мене. Це було село Димути. Її звати Меланія Кузяк, вона лемкиня.

Але я був на Службі і раніше. В Бранєві був [православний] священник, він був родом зі Львова. Потім виїхав до Холма. Коли москалі його пустили, бо він заявив про себе як про священника, тоді дали йому парафію в Бранєві. Отже, доки у нас ще не було греко-католицької церкви, ми запрягали коней і їхали до Бранєва, до церкви, хоча церква була православна, але він відправляв так як… То були 1948-49 роки.

[Чим вас майбутня дружина зачарувала?] Та я знаю як то сказати? Так як кожна одна чарує.

[Говорить далі слова відомої пісні.]

Чорні [карії] очі, чорнії брови,
Темні як нічка, ясні як день.
Ви ж мені очі вік скоротили.
Де ж ви навчились зводить людей?


6. Як склалася доля Ваших дітей та рідних?

Щодо своїх дочок – нічого [поганого] не скажу. Одна в Ґурові [Ілавецькому] була, друга була в Бранєві. Та, що в Ґурові була, потім ще в Ольштині була, закінчила вищий навчальний заклад, а зараз директор школи [назва місцевості до відома ФЖД], навчає дітей.

А та, що в Бранєві, вивчала рільництво у школі.

Син вивчав мулярство, чи як сказати, і залишився на господарстві. Взяв собі досвідчену господиню, що вміє рахувати гроші. Живуть!

Я що міг, те й передав дітям. На мою думку, вчи, говори – нічого не допоможе. Якщо людина від Бога не має свого «я» – нічого не допоможе.

Онука у мене в Англії, а онук в Бранєві. Та, що в Англії, телефонує і говорить [українською], була [тут] вже мабуть тричі. А онук, хоч вбий! Каже, що розуміє [українську], але говорити не хоче. Ну і що йому зробиш? Уб’єш? Не уб’єш...

Це страшно. Діди воювали за своє, батько воював, а воно дурне... Нічого не допоможе. Ще якби жили там, де більшість своїх… Але я думаю, що той, хто хоче, завжди своє знайде. Так що треба хотіти і любити своє. Бо найгірше, коли людина свого не любить. Тоді можна ставити хрест [на ній].

7. Ваші діти знають українську мову? Так.
7.1. Так - Де вивчили? -----------------
7.2. Ні - Чому? -----------------
8. Ваші онуки знають українську мову? Так.
8.1. Так - Де вивчили?

Онука знає українську мову.

8.2. Ні - Чому?

Онук каже, що розуміє, але не говорить.

9. Чи є у Вас світлини нового місця? --------------
Д. КОНТАКТИ З УПA
1.1. Чи в селі були криївки УПА? Так.
1.2. Чи в селі були криївки УПА?

Мабуть, що так… [Тобто вам це не відомо?] Ну як! Напевно були. А де їх не було?

2. Яке Ваше ставлення до УПА? Позитивне.
3.1 Я контактував з УПА:

Того не можна казати! Можна? Тоді слухай…

То була така справа, що тобі казали йти на розвідку, і не було можливості не йти. Був наказ і все. Була «верхівка», хто наказував: Маєш піти, подивитися, порахувати, скільки їх, на чому приїхали, що мають з собою.

[Це добре, що українці створили УПА?] Добре, що вони були. Бо якби не УПА, ми б пропали.

3.2 Я був у складі УПА: Ні.
3.3 Я допомагав/сприяв УПА (добровільно): ------------
3.4 Хтось з моєї родини був у складі УПА:

В нашому селі був упівський кущ. Там були мої братаничі [небожі]. Один був вбитий, в Люблинці похований. Другий отримав смертну кару у Ряшеві чи де…

[А пам’ятаєте їхні прізвища, псевдо?] То треба було б довго подумати... Той, що на Любачівщині похований, то мабуть мав [псевдо] «Хмара», Козак Григорій. Но… «Хмара» мав…

А той другий… Видиш, не скажу. Може колись на думку прийде…

4. Чи мали Ви зброю у період перед переселенням?

Такого не говорять… З кривою люфою [стволом], чи простою? [сміється] Як треба було, то треба було мати.

[Ну скажіть нам, яка це була така крива люфа? Що за карабін?] Но, слухай, що за крива люфа… З куща дістав, була якась там іржава, треба було її витерти, і пошліфувати, намастити, довести до порядку, тоді уже [люфа] була проста.

5. Чи перебували Ви під арештом?

Бо мене не пустили [вантажити], коли виселяли. Вже стояла машина, і мене, Козака і ще двох [хотіли] відправити до Явожна. Мама озирнулася, що мене нема, пригналася, був там такий майор, і мама йому, як то кажуть, чоботи лизала. Каже: «Чоловіче! Ще один з фронту не вернувся, такий самий як ти, а ти вже цього забираєш».

Стояв хвилин 15, а потім наказав відпустити. А коли наказав відпустити, посадили мене на віз і каже: „Uważaj! Jak będziesz uciekał, to ta maleńka cię dogoni.” [Будь уважним! Якщо будеш втікати – оця маленька тебе наздожене]. Аж в Орнеті мене відпустили. І так…

Е. ДОДАТКОВА ІНФОРМАЦІЯ
1. Звичаї втраченої батьківщини:

Ми не лише від часів УПА воюємо. Ми воюємо віками, ще від царів. А «руські» [російські] царі були кращі? Також не були.

Потім польська влада, довоєнна, думаєш, краща була? У нас було 40 похованих на цвинтарі в Вербиці… Ще їздимо [туди], огородили сіткою, Тризуб є, і все є. Пару років тому обгородили. Ті люди, що ще залишилися і які відчувають щось до свого рідного, ще їздять туди. Ось нещодавно їздили. Скоро знов поїдуть, 5-го травня [2012 р.].

Якби не вони, нас би ще перед війною зліквідували. Вони не могли собі уявити, що співають «Ще не вмерла Україна…». Було свято могил, коли приїхали, то там були тисячі людей. Но… Коли повивішували фани [прапори], то вони [поляки] зрізували з дерев. Прапори… Коли виходили з церкви, то співали «Ще не вмерла…». Вже пішли туди розганяти. Це уже я пам’ятаю, розганяли на конях. Коли там розігнали, тоді ті, що на цвинтарі завели пісню «Не пора, не пора москалеві, ляхові служить…». Вже таку [пісню] у співали.

Їх холера брала! Вони не могли собі уявити, щоб держава в державі є. Адже українці всюди мали свою, як то сказати… Холодильню, експортували товар, масло. А вони мали свою державу? Вони не мали.

[То ви хочете сказати, що приїжджала польська поліція перед війною і коли були якісь збори в селі, то вони розганяли?] А як! [А вони подавали причину чому вас розганяли?] Арештували, розганяли, тому що українці! Ну як то, „Ukraińce chcą rządzić!” [Українці хочуть правити!].

[Пане Іване, а з того часу може ви якісь пісні пам’ятаєте? Можете нам заспівати?] Яку? [Но, з того часу, якусь патріотичну, що ви там тоді співали, перед війною?] Та я їх багато знаю, їх би на воловій шкурі не списав. Та всі я знаю ті пісні! Що батько співав в хорі. Бо батько, поки не пішов на фронт, то в хорі співав з маленького. [Франка можете заспівати: «Не пора, не пора…»?] …Москалеви, ляхові служить… [далі співає]


Не пора, не пора, не пора
Москалеви й ляхови служить:
Довершилась Україні кривда стара,
Нам пора для України жить.


Буде... [А щось ще? Може маєте якусь свою улюблену пісню.] В мене всі українські улюблені. Я й польські знаю. То ще яку… [співає]


20 грудня о другій годині
стався сумний вечір в Вітковій родині,
приїхали комсомольці його арештувати,
мусив друг Підкова їм з рук утікати.


(То треба було навернути, а далі буде так…)


Згинув друг Підкова як той лист від сонця,
від першої кулі з руки комсомольця.

Жалували друзі свого побратима,
залялась сльозами не одна дівчина.

Брат гірко заплакав, сестра заридала,
бо не знали місця де брата поховали.

І старенький батько став гірко плакати:
при кім же я буду свій вік доживати.


[Так гарно співаєте, тоді ще одну?] Ще одну, а яку? Коли хочеш – нема. А коли не хочеш, то воно само співається. Я любив співати. Куди йшов – то співав. [співає]


Нічка була темна, всюди було тихо –
До села стихенька підкрадалось лихо.

Під'їжджають кати, ідуть у кожну хату,
Забирають друзів за підпільну працю.

Кують у кайдани, в’яжуть на зад руки,
Забирають друзів до тюрми на муки.

Друзі там сиділи майже аж півроку,
Закликають друзів слухати вироку.

Вирок прочитали, на смерть засудили:
Скоростріл заторохтів – друзі повалились.

Не одная жертва за Вкраїну впала –
Слава Україні і Героям слава!

[Ще вас запитаю про традиції та звичаї з Вербиці. Що ви запам’ятали такого характерного, чого тепер уже немає?] Ні, ми дотепер робимо так, як має бути. Завжди сніпок якогось колосся принесемо, вечерю робимо з часнику і з цибулі, трохи дружина (колись мама) напекла, зварила. Напекла… «А для кого? Для Петра. Нема Петра, тільки Гриць. Шкода моїх вараниць».

Ні, ми, поки що, відзначаємо… А тепер моя дочка вийшла заміж за чоловіка з того села [з якого моя дружина]. Він походить з Лемківщини, з Бортного, де була «Ватра» вперше. Так що я мусив дочку віддати, бо я з того села жінку взяв, відтак я віддав…

[А ходили ви у Вербиці з вертепом?] А як! Мусили ходити, бо яке б то було село, яка б то була культура!

[На Святвечір з якої колядки ви починали колядування?] «Бог предвічний».

[А чи була у вас така традиція, як мені про це багато людей розповідали, що треба було кутю до стелі кидати?] А якже! Вже коли понаїдалися, тоді кидали кутю до стелі: скільки зерен причепилося, то, казали, стільки кіп буде пшениці.

[А після вечері зв’язували у вас ложки до купи?] Так! В’язали ложки до купи, щоб, казали, корови трималися купи.

Так воно є, дитино! У нас все було. Якби нас не виселили, о, то було б краще. Але що зробити, така доля наших людей.

[Далі співає.]

Ой ти дівчино, карії очі,
і вдень сумуєш і не спиш вночі.
Карії очі принаду дали,
душу й тіло навіки взяли.


Ой ти дівчино чорнобривая,
чому ж ти ходиш засмученая?
Як же я маю весела бути –
любила хлопця, тяжко забути.


[Пісня «Ой лежу ж бо я лежу»]
Ой лежу ж бо я лежу,
приведіть мені такого вірного, кого я так вірно люблю.
Приведіть мені попа і дяка,
нехай я розпишу наполовину свого майна.

А попови дам корови, а дякови дам бика,
щоби читав псалтир до білого дня.
А вам, молодиці, дам корець пшениці,
щобисте споминали мене при пиятиці.

А вам, дівчата, дам горнець бобу,
щобисте плакали за мною до темного гробу.
А тобі, жінко, дам горнець маку,
щобис по смерти поцілувала мене в с... саме серце.



[Пісня «Молодая молодиця»]
Молодая молодиця моргала на мене,
прийди, прийди гожий хлопче звечера до мене.

Я не прийду, бо ся бою – маєш чоловіка,
як ня вхопить в свої руки – позбавить мене віку.

Прийди, прийди мій миленький, прийди на хвилину,
а я свого миленького вишлю по калину.

Пішов старий, бородатий, калину ломати,
а я свого миленького впустила до хати.

Іди, іди моя доню тата виглядати.
Прийшла доня із вулиці та й в долоні плеще:
погуляй си, моя мамо, тато не йде єще.

Прийшла доня з вулиці – вже тато близенько.
А де ж я тебе сховаю, ти моє серденько?

Сховам я тя під перину, голову се зв’яжу.
Прийшов мужик з-за порога з калинов до хати.

Молодая молодиця зачала стогнати.
Іде старий, бородатий доктора шукати.

Пішов старий, бородатий, доктора шукати,
а я свого миленького випустила з хати.


[То виходить з пісні, що колись також так було, як тепер?] Чому ж ні! Ти думаєш, що колись були святі люди? Святі були, але тільки ті намальовані.

Нічого… Добре було, тільки жінка мені не дозволяла по весіллях ходити. Казала так: Або ти господар, або музикант. Я не хотів кинути господарства, взявся за господарство. Вже 20 років, у 1991 році, як перехрестився з господарством, кинув господарство, взяв собі легшу роботу – пенсіонер, готові гроші беру. Тільки що вони трохи обманюють: обіцяли, що будуть більше давати, а вони не хочуть так дуже давати. Дали 300 [злотих], потім 500, потім 700, а тепер маю 900. Якщо не хворіти, то цього достатньо.

[В 1947 році ви знали польську мову?] Оооо! Тобі кажу, як я знав польську мову... Ні, не знав, знав німецьку, але польської не знав. [А звідки ви знали німецьку?] Та ходив до школи у Вербиці. [Хто був той вчитель, який вас німецької навчав?] Згодом вона до України виїхала, така Зоська. [Ще були вчителі:] Качковський, Смужинський. А Зоська була дочкою священника, потім вона виїхала до України до Львова. Була директором школи. Завжди нам казала: «Вчіться! Вчіться!».

[Били трошки у школі тоді, чи ні?] А скільки влізло. Клали на лавку і били. [А чим били? Прутиком?] О таким во… [показує на ніжку від дерев’яного стільця] О, то був здоровий прутик! [сміється]

Я не старався отримати! Я любив німецьку мову. Знав, що якщо навчуся, воно пригодиться. І воно пригодилося, тут тепер пригодилося. Коли шваби [німці] приїздили [туристи з Німеччини], то мене професором назвали. Wo ist Johann, der Professor? [Де Іван, професор?] То я їй казав: Не говори до мене діалектом, а літературною мовою, як треба говорити. І вона тоді вже знала чого я домагаюся і намагалась не діалектом розмовляти.

[Пісня «Чи то буря, чи то грім»]
Чи то буря, чи то грім,
чи то грає скоростріл,
що земля на сто миль
гряє грізно?
Там зібрався в поход
український народ,
в ряд ставай,
щоб не було запізно!

В ряд ставай, готовись,
на ніщо не дивись:
чи до пекла підеш, чи до неба.
І в хвилину тяжку
спом’янеш Вітчину,
бо для неї умреш ти з любови.

Бо настав такий час,
що умре кожний з нас,
не у ліжку, а в полі у крові.
Кидай неньку стару,
кидай любку й сестру,
бо настала велика потреба.
2. Чи відвідували Ви свою батьківщину?

До Вербиці я їздив. Перший раз я поїхав до Варшави, ще за кавалірки [парубкування], десь в 1950-х роках. Подивився на розклад, вже вмів читати і трохи говорити польською на той час. Подивився – 15 зл до Белжця. Я пішов, купив білет і поїхав до Вербиці. Приїхав до Белжця, з Белжця… Навіть не пам’ятаю, може йшов пішки. Там було кілометрів 15.

Коли зайшов до Вербиці, ну так що – нічого нема. Церква, ця-во, повалена [нині], як бачите, ще була. Коминів [димарів] вже не було, бо порозтягали.

Пішов я на цвинтар, а на цвинтарі були товсті дерева, їх спиляли. Могили розвалили. І все поросло таким тереном, густим. Відтак я до свого діда на могилу на животі ліз.

Спершу не давали їхати, але потім поступово це змінилося. Чи вони повинні були розуміти, хто це їде? Адже ми уже вміли говорити польською, но… Ну хіба уже тоді, коли прибув на місце, тоді уже казали: „O! Ukraińcy poprzyjeżdżali!” [Он! Українці поприїжджали!].

3. Чому ви не виїхали в Україну?

Деякі не могли виїхати, бо у багато кого сини були, знаєш ким – партизанами [УПА]. Треба було, як то кажуть, чи кальсони, чи сорочку дати. Як можна було кинути своє і їхати у невідоме?

А декотрі поїхали. «Руський» запанував і «давай-давай»...

[Примушували виїжджати до України?] Звісно. А я вже був підходящий для того, то довелося втікати, братися за своє. [Тобто ви ховалися?] Так. Я ховався, навіть тут [після депортації]. То не проста справа була…

4. Що в житті було головне? -----------------
5. Чому Вас переселили?

Чому? Ми їм заважали, бо ми українці. А вже коли перемішали по-сталінськи… У них не було думки привезти нас, для прикладу, до Пєнєнжна, або Лєлькова, де нас побільше, вони повинні були [задумували] на всю Польщу розкинути нас, щоб ми взагалі не мали зв’язку між собою.

Але, як то кажуть, поляки не хотіли їхати сюди, бо це понімецькі землі. Тоді німців запакували до Німеччини, а тут були порожні господарства. То кого ж посадити на тих розвалинах? Нас посадили.

Є. ДОДАТКОВА ІНФОРМАЦІЯ
1. Інше:

[Яке майбутнє чекає українців в Польщі?] Я думаю, що все залежатиме від того, які у нас вийдуть діти. Можна їм казати, пояснювати, але вони все одно самі вирішують.

Заповіт наступним поколінням українців

Щоб знали, з якого вони роду походять, куди вони йдуть і навіщо, і що вони думають з собою зробити. Бо не йдеться лише про те, що я вже добре живу, маю якусь лімузинку, вже вмію говорити по-польськи. Це ще не все. Це придбана річ. Але передовсім – куди йдеш, з якого роду ти вийшов.


Анкету записали Маруся Хомин та Роман Крик. Текст набрала Катерина Бедричук. Остання редакція Романа Крика.

 
do góry ↑
[ankieta w j.polskim] [ankieta українська] [ankieta english]
[fotografie do ankiety] [pliki do ankiety]
Ankieta english
A. MAIN DETAILS
B. FAMILY & LOCATION DETAILS
C. RESETTLEMENT
D. THE NEW PLACE
E. CONTACTS WITH UPA
F. ADDITIONAL INFORMATION
G. INFORMATION
 
A. MAIN DETAILS
1. Application Date: 20.12.2019 2. Application Reference Number:
3. Surname, Name, Paternal Name: brak


4. Date of Birth: 20.12.1909 5. Place of Birth:
B. FAMILY & LOCATION DETAILS
1.1. Place of Residence before deportation:
1.2. Place of Residence before deportation (information):
2. Age at time of deportation: 3. Religion: dark
4. Number of family members at the time of deportation/ resettlement:
5. Number of family members left:
6. Number of family members deported:
7. Of which went missing:
8. Number of people of different nationalities resident in the village? 9. Inter-ethnic relations could be considered?
10. List your lost assets/property:
C. RESETTLEMENT
1. When were you deported? 2. When did you arrive?
3.1. Deportation Itinerary:
3.2. Deportation Itinerary (information):
4. Did you know where you were being deported to?
5. Have any of your relatives returned to your homeland?
6.1. What personal items did you take with you - Religious:
6.2. What personal items did you take with you - Household objects:
6.3. What personal items did you take with you - Personal belongings:
6.4. What personal items did you take with you - Documents:
6.5. What personal items did you take with you - Other:
7. Of these items, what is left?
8. Would you be prepared to donate these (in whole, or in part) to the museum?
9. Did you hide any of the items that you brought with you?
D. THE NEW PLACE
1. Where did they deport you to?
2. What amenities were you granted?
3. What did you see when you arrived at your new place of settlement?
4. Did you encounter any persecution?
5. Where & when did you start going to church?
6. How did your children fare?
7. Do your children know Ukrainian?
7.1. Yes - Where did they learn it?
7.2. No - Why?
8. Do your grandchildren know Ukrainian?
8.1. Yes - Where did they learn it?
8.2. No - Why?
9. Do you have photos of your new place of settlement/residence?
E. CONTACTS WITH UPA
1.1. Were there UPA bunkers in the village?
1.2. Were there UPA bunkers in the village (information)?
2. What is your view of UPA?
3.1 I contacted UPA:
3.2 I was part of UPA:
3.3 I helped/facilitated UPA (voluntarily):
3.4 Were any of your family in UPA?
4. Did you ever hold firearms before the period that you were deported?
5. Were you ever arrested?
F. ADDITIONAL INFORMATION
1. Lost customs/traditions of your homeland:
2. Have you visited your homeland?
3. Why did you not choose to live in Ukraine?
4. What was your priority in life?
5. Why were you deported/resettled?
G. INFORMATION
1. Information

 
do góry ↑
Fotografie
„Kliknij” na miniaturke by zobaczyc zdjęcia w galerii.



 
do góry ↑
Wspomnienia


Na tę chwilę brak jest w naszej bazie wspomnień osoby, której ankieta dotyczy.

 
do góry ↑
Pliki


Na tę chwilę brak jest w bazie plików (filmowych, dźwiekowych, itp.)
powiązanych z niniejszą ankietą.

 
do góry ↑
VIDEO


Na tę chwilę brak jest w bazie plików (filmowych, dźwiekowych, itp.)
powiązanych z niniejszą ankietą.

„Człowiek pozbawiony korzeni, staje się tułaczem...”
„Людина, яку позбавили коренів стає світовим вигнанцем...”
„A person, who has had their roots taken away, becomes a banished exile...”

Home   |   FUNDACJIA   |   PROJEKTY   |   Z ŻYCIA FUNDACJI   |   PUBLICYSTYKA   |   NOWOŚCI   |   WSPARCIE   |   KONTAKT
Fundacja Losy Niezapomniane. Wszystkie prawa zastrzeżone. Copyright © 2009 - 2024

stat4u

Liczba odwiedzin:
Число заходжень:
1 734 538
Dziś:
Днесь:
141