Fundacja Losy Niezapomniane cien

Home FUNDACJA PROJEKTY Z ŻYCIA FUNDACJI PUBLICYSTYKA NOWOŚCI WSPARCIE KONTAKT
PROJEKTY - Ukraińcy
cień
Ankiety w formie nagrań video

Відеозаписи зі свідками
Wersja: PL UA EN
Losy Niezapomniane wysiedlonych w ramach AKCJI „WISŁA”

Świadectwa przesiedleńców - szczegóły...
cień
Ankieta (0387)
Buszko Włodzimierz, s. Jana i Anastazji z d. Kubach
ur. 10.05.1933
Monasterz, pow. Lubaczów.
 
do góry ↑
[ankieta w j.polskim] [ankieta українська] [ankieta english]
[fotografie do ankiety] [wspomnienia] [pliki do ankiety] [video do ankiety]
Ankieta w j.polskim
A. METRYKA ANKIETY
B. NAJBLIŻSZA RODZINA I STRONY RODZINNE
C. PRZESIEDLENIE
D. NOWE MIEJSCE
E. KONTAKTY Z UPA
F. INNE ZAGADNIENIA
G. UWAGI
 
A. METRYKA ANKIETY
1. Data wywiadu: 04.01.2013 2. Numer kolejny: 0387
3. Dane osobowe uczestnika /uczestników wywiadu: Buszko Włodzimierz, s. Jana i Anastazji z d. Kubach

Jagodne Wielkie
Польща - Polska
4. Data urodzenia: 10.05.1933 5. Miejsce urodzenia: Monasterz, pow. Lubaczów.
B. NAJBLIŻSZA RODZINA I STRONY RODZINNE
1.1. Miejsce zamieszkania przed przesiedleniem: Monasterz, pow. Lubaczów.
1.2. Miejsce zamieszkania - OPIS
(przed przesiedleniem):

Mieszkaliśmy na kolonii, tam były 44 numery, nazywała się „Melnyky”. Do głównej wioski mieliśmy 1,5 kilometra, a do szkoły prawie 2, bo jeszcze od polskiego kościoła do szkoły było pół kilometra.

Droga, którą chodziliśmy do szkoły, prowadziła przez przysiółki. Przysiółki miały różne nazwy, były „Kuczary”... zapomniałem... Były chyba ze cztery. Nad samym Sanem były „Krzywonosy”, była „Buchta” – tak się nazywała część wioski w kierunku cerkwi...

Co wam tu jeszcze powiedzieć? A mam powiedzieć o tym jak nas spalili?

[Po kolei, będzie pan mógł mówić o czym tylko zechce.]

17 maja 1946 roku nas spalili. Wszystko spłonęło. Zostaliśmy z niczym, a ja byłem jeszcze taki mały [płacze]. Ojca nie było, wszystko spłonęło i koniec. Nie mieliśmy w co się ubrać, nie mieliśmy jedzenia.

Spalili przysiółek [„Melnyky”], zostało tylko 12 domów, były 42 – zostało 12.

Moja miejscowość, razem ze wszystkim, liczyła 360 numerów.

[Kto was spalił?] Polacy, wojsko. Mieliśmy konie, chciałem uciekać. Wziął mnie za nogę, zsunął, zabrał konia i poszedł.

[Wie pan dlaczego was spalili?] Znęcali się nad nami z powodu... Jak nazywało się to miejsce, gdzie Ukraińcy jakoby mordowali Polaków... Więc oni potem się odwdzięczali. Tak miało być, ale czy tak rzeczywiście było – tego nie powiem, gdyż miałem ile – 10 lat, no, 11.

Ojca nie było, gdyż Niemcy zabrali go i już nie wrócił. Zginął w obozie koncentracyjnym. To było w 1942 roku. Później przysłali dokumenty, że już nie żyje, i koniec.

I tak nam się wiodło... Byliśmy biedni... Nigdy nie myślałem, że będę tak długo żył! Nigdy.

[Ten okres przed 1939 rokiem... Był pan małym chłopcem, miał pan 6 lat, ale może pan przypomina sobie jakieś...] Okres wojenny pamiętam. Akurat na polu żęliśmy sierpem i składaliśmy łubin. Patrzymy – strzelają, wojna. Chłopi mówili, że jedni uciekali, innych łapali i na front wieźli. To pamiętam.

Taka susza wtedy była, słońce przygrzewało. To pamiętam. Choć byłem malutki, ale pamięć miałem dobrą. Chodziłem do szkoły, dobrze się uczyłem. Ale nie było wsparcia. Ojca nie mieliśmy, a mama była niepiśmienna, na dodatek kaleka, nie miała nogi. Taką mieliśmy biedę. I jeszcze wszystko się nam spaliło. Trzeba szukać lepszej biedy? Lepszej się nie da. Nie było w co się przebrać, i grosza nie było.

2. Wiek w trakcie przesiedlenia: 14 3. Wyznanie: Grekokatolickie.
4. Stan najbliższej rodziny przed przesiedleniem:

Siostra Stefka; siostra Julka, która mieszka w Przemyślu; siostra Hanka; za Hanką byłem ja; [mama]; najmłodszy brat Roman. Urodził się w 1942 roku, ojca już nie widział, ojciec już nie żył, tam, w więzieniu. Urodził się, a ojciec nawet go nie zobaczył...

[Roman] był kierowcą autobusu, miał 58 lat. Przyjechał autobusem z Olsztyna, miał wziąć urlop. Mówi do żony, że jakoś mu niedobrze, że pójdzie sobie trochę poleży, a już potem zje obiad. Położył się, ona poszła sprzątać w pokoju, a on leżał w innym pokoju, w małym, nagle usłyszała, że coś zacharczało. Pobiegła do niego, a on już nie żyje, ręka na ziemi, już nie żyje. Narobiła krzyku, przyjechało pogotowie, zabrali go. Ale co z tego, jak on już nie żył. Zawał.

Też biedny był... Był w wojsku... Szwagier, siostry chłop, był Polakiem, niedobry taki... No więc przychodził do mnie, gdy był na przepustce z wojska, u mnie sobie posiedział. Mówiłem mu: baw się ile chcesz. Parę złotych mu dałem, bo w wojsku nie płacili, płacili wtedy tylko 17 złotych. Taka była bieda.

5. Ile osób zostało na miejscu: 0
6. Ile osób przesiedlono: 6
7. Ile osób zaginęło:

[Czy oprócz pana ojca, który zmarł w Niemczech w 1942 roku, w pana rodzinie były osoby które zaginęły – na wojnie, na froncie?] Piotr Buszko – mój stryjek, najmłodszy brat ojca. Zaginął na froncie... wiedziałem w jakich to było stronach, ale zapomniałem... koło Stalingradu czy gdzieś tam. Do dziś nie wiemy co się z nim stało. Front był duży, Niemcy łupili raz za razem.

8. Ile osób innej narodowości /pochodzenia mieszkało we wsi:

Były polskie i żydowskie rodziny.

9. Jak ogólnie wyglądały kontakty z nimi?

Polskie rodziny na naszym przysiółku były bardzo przychylne. Po polsku nie rozmawiali i nie „polszczyły się”. Gdy były nasze święta, szli do cerkwi. Tacy łagodni byli, nie pouczali nas.

Mamę zabiliby gdyby nie Polka, sąsiadka. Zaczęła płakać, dowód pokazała, powiedziała: „To moja siostra”. Tak spojrzał na nią i się odczepił. A tak, to zabiłby mamę. To nie jakiś wymysł, to prawda.

10. Jak wyglądał pozostawiony majątek Pana/Pani rodziny:

Mieliśmy 12 morgów [ziemi], to tak jak 6 hektarów. Co sialiśmy? Gleba u nas była piaszczysta, koło lasu, ale wie pani co: zboże się rodziło! Takie zboże się rodziło! Gdy wyjeżdżaliśmy na Mazury [w 1947 r.] – jakie u nas zboże już rosło, uch! A gdy nas tu przywieźli – o, takie było [pokazuje, że bardzo małe]! A u nas takie zboże [pokazuje, że bardzo duże], takie kłosy się wysypały.

A kartofle tak zakwitły – pewnie, żeby nam żal było – takie wyrosły. Nie wiem jak u was mówią, u nas mówili „kartofel”. [„Bulba”, „kartofli”...]

Przyjechaliśmy tutaj – i co: grosza nie mieliśmy, zboża nie mieliśmy, gdyż było w pace w spiżarni i gdy był pożar, wszystko się spaliło.

Na dodatek wcześniej przyszli bandyci i nas obrabowali. To było pod koniec marca – na początku kwietnia, chyba w 1943 roku. Polska banda... Bandyci ze wsi, monasterzscy złodzieje.

Zdarli z nas... Miałem trzewiki i taki sweter pulower – zdarł. Chciał jeszcze bluzkę. Zacząłem płakać, mówię, że nie będę miał w czym do szkoły chodzić, trzymam ją rękoma, a ten drugi mówi: „Zostaw, widzisz, że płacze, nie będzie miał w czym do szkoły chodzić”.

Poszli na górę, zabrali ubrania taty, jeszcze z wojska, bo tato był kozakiem, to znaczy był w kawalerii. Miał szablę, wszystko miał. Zabrali polski mundur, no bo on był w polskim wojsku. Zabrali ubrania taty, wszystko zabrali, dziecięce ciuchy też.

No i jeszcze... Kiedyś w beczkach trzymali kapustę. Światła wtedy nie było, była nafta. Pół bańki nafty jeszcze było, wzięli wlali ją do tej kapusty, żeby nie można było jej zjeść.

W mąkę... Do Radawy woziliśmy... Słyszała pani o takiej wiosce Radawa? Byłem mały, z mamą woziłem [zboże do młyna]. Przywieźliśmy tę mąkę, tam też nalali nafty. Tak nam „dobrze” robili, o...

[Proszę jeszcze trochę opowiedzieć o waszym gospodarstwie, ile mieliście krów, koni, czy były kury, gęsi, kaczki?] Nie, nie, nie! Nie trzeba kłamać, trzeba mówić prawdę. Były tylko kury! Żadnych kaczek, nic. Co mieliśmy? Parę koni i trzy krowy.

Jedną krowę sprzedaliśmy za pieniądze, a drugą... Trudno o tym mówić, ciężko... Przyszli nasi, partyzanci. Przyszedł wieczorem i zabrał jedną, jedną zostawił. Ale mieliśmy sąsiada, który był w partyzantce. Nazywał się Kuszczak. Rano przyszedł do nas, pewnie ktoś mu powiedział, że zabrali nam krowę. Mówi: Oni spaleni, a ty jeszcze krowę im zabrałeś! Z czego te dzieci będą żyły?

Krowy nie odprowadził, wieczorem przywiózł parę złotych, położył, dał mamie, i to było wszystko.

Tak, była bieda, jeszcze jaka! I nie było komu się poskarżyć, i nikt nie poratował. Dobrze, że nas wywieźli! Co my byśmy tam robili? Kto zbudowałby tam [dom], no niech pani powie, przecież nie było grosza?

C. PRZESIEDLENIE
1. Kiedy Panią/Pana wywieziono? 13.06.1947 r. 2. Kiedy Panią/Pana przywieziono? 17.06.1947 r.
3.1. Trasa przejazdu: Monasterz – Przeworsk – Giżycko – Jagodne Wielkie
3.2. Trasa przejazdu (ewentualny opis rozszerzony):

Do wioski przyszło wojsko. Najpierw zrobili zebranie, do każdego zaszli i powiedzieli, kto jedzie, a kto zostaje: Ten jedzie, ten zostaje, ten jedzie, ten zostaje...

Wyczytani musieli się zebrać następnego dnia na pastwisku. Kto ma jakiś majątek, wozy... I do pociągu. Tak było.

[Z rana] do godziny 10 ludzie się zebrali, a potem, kto miał konia, ciągnęli wozy do pociągu. Zebrali nas na stacji w Przeworsku i zawieźli do Giżycka.

Oj wioski nasze wioski,
Wioski nie w radości,
Przyszedł taki rozkaz
Od pana starosty.

Wioski opuszczali
I tak nam mówili,
Że na zachodzie
Będziemy lepiej mieli.


[I jak? Mieliście lepiej?] Tak. Tam [Polacy] podusiliby nas. A, po drugie, w jaki sposób moglibyśmy zbudować sobie nowy dom? Grosza nie było. I nie było podstawy, żeby te pieniądze się pojawiły. A tu [na północy Polski] siostry chodziły do pegeeru i każdego miesiąca zarabiały.

Przywieźli nas do Giżycka, potem przysłali furmanki z wioski i zawieźli nas tutaj. Nie mieliśmy dużo do wiezienia, swoim koniem sami wszystko przywieźliśmy. Co tam było? 150 kilogramów żyta, więcej nic.

4. Czy wiedział Pan/Pani dokąd jedzie?

Nie wiedzieliśmy. Każdy był w strachu, że wywiozą i wszystkich zabiją, ale to nieprawda. Przyjechało wojsko, porucznik siedział w wagonie i mówił: Nie bójcie się, nie będą was zabijać, dostaniecie gospodarki, będziecie pracować.

Niektórzy się płoszyli, mówili, że będę wracać, pracować będą byle jak. Był taki sierżant, frontowiec, powiedział tak: „Gospodarze! Nie róbcie głupotów, bierzcie się za robotę. Tu was święta ziemia przykryje, a stąd nigdzie nie pójdziecie!”. I tak jest. Mówię żywą prawdę.

5. Czy ktoś z Państwa rodziny wrócił w rodzinne strony?

Nikt, oprócz siostry Julii, nie wrócił do ziemi ojczystej. Wszystko było spalone, pole lasem zasadzili, do czego było wracać?

[A pan nigdy nie myślał o tym by wrócić tam, na południe?] Gdyby była Ukraina, wówczas tak. Las bym sprzedał i wybudował dom.

6.1. Przywiezione przedmioty - RELIGIJNE: Nie.
6.2. Przywiezione przedmioty - CODZIENNEGO UŻYTKU: Nie.
6.3. Przywiezione przedmioty - OSOBISTE: Nie.
6.4. Przywiezione przedmioty - DOKUMENTY: -------------
6.5. Przywiezione przedmioty - INNE:

Inne rzeczy się spaliły. [Przywieźliśmy] zboże, konia, krowę i dwie jałówki. Wszystko się spaliło, nie mieliśmy niczego – tylko komin [został]. Mój ty Boże! Rano powstawaliśmy – wszyscy płaczą.

Spalili nas w maju 1946 roku. Przez cały rok spałem u sąsiada, do 26 grudnia spałem w stodole, snopkami tak się... Bo kiedyś wiązało się snopy, cepem młócili, potem związywali i rzucali te snopy do zasieku. Nie miałem czym się nakryć, dlatego lazłem pod te snopki, coraz głębiej, ale mróz był już prawie 30-stopniowy, nie wytrzymałem. Mówię tak: albo domarzam, bo już nie wytrzymuję pod tymi snopkami...

Zabrali mnie do sieni. Sąsiad wziął, napchał do worka słomy, i zawsze wieczorem kładł w sieniach ten worek, mówi: Bierz sobie zawsze ten worek i tu śpij. Ale w sieniach!

Sąsiad był Polakiem, jego żona była Ukrainką.

7. Które z nich zachowały się do dziś?:

Nie mam niczego.

8. Czy mógłby Pan/Pani przekazać je lub część z nich na rzecz muzeum?: -------------------
9. Czy ukrył Pan/Pani jakieś przedmioty w miejscu skąd Panią/Pana wywieźli?: Nie.
D. NOWE MIEJSCE
1. Dokąd Państwa przesiedlono?:

Jagodne Wielkie.

Wywieźli nas tu, zawieźli na kolonię, hen, hen pod las. Ale tu zaczęli... Baby, to baby, żeby był jakiś chłop starszy! Żebym ja był starszy choć o 10 lat, wówczas wszystko byłoby inaczej!

2. Co Państwu przydzielono?:

Wylądowaliśmy w tym domu [pokazuje, że w domu niedaleko od tego miejsca], na górze w pokoju. Trzeba było chodzić po schodach. Ani kuchni tam nie było, ani niczego. Zimno. Piec postawiliśmy, taką kuchnię, żeby można było coś ugotować do jedzenia.

W tej wiosce, gdzie [później] mieszkała siostra, był taki Polak. Wyjeżdżał, bo mówiono, że przyjdą Niemcy, a Polacy, którzy tu pracowali, zajęli [niemieckie] gospodarstwa – wzięli więc i uciekli.

Poszedłem wieczorem do tego gospodarza, który już uciekał do Suwałk. Mówi: Jak chcesz, Władek, przychodź, ja w nocy wyjeżdżam, a ty się tu sprowadź, nikt cię nie wygoni. Dobry był chłop, dobry!

Przyszedłem, konia zaprzęgnąłem, co tam mieliśmy – zawiozłem tam. Rano ludzie powstawali, kurczę mać, a my już tam.

Był sołtys, Niemiec, Bogdan, mówi:

–A kto pozwolił się tu sprowadzić!?
–Ja się sprowadziłem! Gówno cię to obchodzi!
–Zaraz cię kurna stąd wyrzucę!
–Nic mi nie zrobisz!

I rzeczywiście, nic mi nie zrobił. W tamtych czasach była partia, poszedłem do partii, choć młody jeszcze byłem. Tam mi kazali... Przyszedłem i powiedziałem:

–Mieszkalim na górze, żadnego dostępu nie ma z tej góry, w tym jednym pokoiku...
–A ten człowiek, co tam mieszkał, to gdzie jest?
–Wyjechał w swoje strony, do Suwałk.
–Niech pan tam siedzi, a jak ktoś będzie dokuczał, przyjdzie pan do nas jeszcze raz.

Ale nikt więcej nie dokuczał. Tam musieli dać temu sołtysowi popalić i my zostaliśmy w tym domu. Siostra tam mieszkała, a teraz mieszka siostry syn.

Gdy byłem młody, do 14 roku życia, ciężko mi było to wszystko znosić. Nie było ojca, nie było komu pokierować. Biednie żyliśmy i koniec. Ja i tak nie myślałem... Tylko Bóg wspierał mnie na duchu.

Nigdy nie było mi zimno. Witałem się z chłopakami, pracowałem, mówili mi: „Jak to jest, że zawsze masz taką gorącą rękę? I rękawiców nie masz! Co ty za człowiek jesteś?!”. Mnie również nigdy nic nie bolało, nic. Bolało tylko wtedy, gdy grosza nie było! A tak...

Do roboty byłem sprytny, zawsze jednakowy, wesoły. Lubiłem dziewczyny, chodziłem, śpiewałem. A śpiewać, to ho, ho, ho! Gdy dwóch nas szło przez wioskę i śpiewaliśmy – baby okna otwierały i dziwiły się: Boże! Chyba ich ze stu idzie! A nas dwóch było.

3. Co Państwo zastaliście w nowym miejscu?:

[Gdy przywieźli was tu w 1947 roku, to zamieszkaliście najpierw w tym domu, w tym pierwszym...] To było tam, na kolonii. Baliśmy się, gdyż tam był las, mama, siostry mówiły, że gdyby ktoś przyszedł, to mógłby nas zamordować. No i była tam krew, gdyż ktoś w mieszkaniu urządził świniobicie, krew była, że niby kogoś tam zamordowano. Ja twierdziłem, że nie było tam żadnego mordowania (miałem wówczas tylko 11 lat), że to tylko krew [świńska].

Zamieszkaliśmy w pomieszczeniu na górze. Zaraz pani powiem jak długo tam mieszkaliśmy: od 1947 roku do 1955. Ile to lat? Osiem lat. Tak było. Potem przeprowadziłem rodzinę do wioski, do domu, który opuścił ten Makowski, i do dziś tam mieszkają.

W pierwszym domu na kolonii były drzwi, ale nie było okien. Trzymali w nim konie, z Łomży, tu z niedaleka przyjeżdżali. W stodole było zboże, młócili, mieli tam maszynę. Pili, a konie trzymali w pokoju. Kupa gnoju tam była, wyrzuciłem ten gnój przez okno.

4. Czy na miejscu przesiedlenia odczuwali Państwo represje?:

Gdy byłem już starszy, gdy miałem 16-17 lat, to... wie pani co... ja znałem wszystkie partyzanckie [upowskie] piosenki. Jak Boga kocham! Nie chcę się chwalić. Brałem chłopaków, swoich, Ukraińców, i śpiewałem. I właśnie ten sołtys podał mnie na UB.

Przyszło wezwanie do Giżycka. Tam jeden mówi, że śpiewam narodowe piosenki i jeszcze ludzi do siebie przyciągam. Zacząłem się wypierać, mówię, że to nieprawda, może coś śpiewałem, ale nie narodowe. Spojrzał tak na mnie (tam dwóch siedziało), mówi: Zostaw tego chłopaka, widzisz że ledwo stoi. Powiedział, żebym wracał do domu i więcej nie śpiewał.

Dlatego potem tak się nie śpiewało, tylko gdzieś tak daleko, gdzieś na kolonii gdzie wesele było. A ja miałem dobry głos (nie chcę się chwalić). 20 lat byłem muzykantem, grałem na perkusji. 104 pary ożeniłem! Tak, nic nie kłamię. Pozezdrze, Jakunówko, wioski w drugą stronę. Najwięcej Ukraińców było w powiecie węgorzewskim, tam się żenili i jeździliśmy do nich grać. Ja na perkusji – grałem i śpiewałem.

Potem, gdy byłem już żonaty, gdy dzieci podrosły, to trzeba było pracować na gospodarstwie, wiadomo – pogoda jest, to nie pójdziesz [grać]. Bo to się odbywało w ten sposób: w sobotę idziesz, w poniedziałek wracasz. Nigdy nie upijałem się, nie byłem pijakiem. Częstowali mnie, a ja mówiłem że nie piję, że jeszcze za młody jestem. Czasami w szklance jedynie trochę wina [wypiłem], takiego, które baby piły, więc ja razem z nimi. A tak – to nie.

Gdy wyprowadzali młodego, wówczas ktoś grał za mnie na perkusji, a ja szedłem śpiewać. Jeżeli pani nie wierzy, to ja nawet teraz mogę po kolei wszystko zaśpiewać. To zajęłoby ze trzy godziny, żeby wszystko odśpiewać.

Głos miałem fajny, [na twarzy] uśmiech, ludzie byli zadowoleni. Oprócz tego, przeważnie dziewczyny, mówiły mi jak ja to ładnie śpiewam, żebym przyjechał i żebyśmy razem pośpiewali. Ode mnie żadna dziewczyna nie uciekała, tak samo żadna młoda mężatka. Byłem wesołym chłopakiem, nie plotkowałem, nikogo nie obgadywałem, ani jednej dziewczyny. Gdy byłem na zabawie, mogłem wziąć najpaskudniejszą, ale tańczyłem i wszyscy byli zadowoleni. Nie wymyślałem żadnych plotek, do dziś taki jestem.

[Powiedział pan, że u was na wsi panowała zgoda [między Polakami i Ukraińcami], wszyscy dobrze ze sobą żyli, dlaczego więc nagle wybuchła taka wrogość?] Tę wrogość robili... Ja wiem... Takich słów nie będę wypowiadał, ponieważ jest mi ciężko, koło serca boli.

Wie pani... Nie wiem, kto był winowajcą, nie będę tego mówił, wzniecał wrogości, ale źle robili.

Przyjechaliśmy tu... Tam nikt mnie nie wyzywał od „Ukraińców”, a tu przyjechaliśmy: «О, Ukrainiec poszedł! Inaczej nie powie. A jak był zły, to – „Banderowiec!”.

Nie raz w szkole, ja, dziecko, idę do tablicy, pyta o coś – „O, banderowiec stoi!”. Co tu można było powiedzieć... Tego było tak dużo, że ho, ho, ho! Można by książkę napisać.

5. Kiedy i gdzie zaczęliście Państwo uczęszczać do cerkwi?:

W Chrzanowie. Do Wydmin szliśmy z najstarszą siostrą na piechotę, w Wydminach wsiedliśmy do pociągu, dojechaliśmy do Woszczel, a z Woszczel 4 kilometry szliśmy na piechotę. To było na święto Piotra i Pawła, w 1947 roku, 12 lipca, tak.

Tam była jejmość... No bo on [proboszcz] miał żonę, Ripecki Mirosław. Zapytali nas skąd jesteśmy? Odpowiedzieliśmy, opowiedzieliśmy czym przyjechaliśmy, powiedzieliśmy, że szliśmy 30 kilometrów do Wydmin piechotą, a potem kawałeczek do Woszczel jechaliśmy. Ona nas tak przyjęła, ta jejmość, żona księdza! Obiad nam zrobiła, aż płakała nad nami! Mówiła: „Jacy wy biedni!”. Wspominam z przyjemnością.

[Często jeździliście do Chrzanowa?] Boże mój! Na każde święta! Lubiłem kolędować... Szkoda, że już umarł... Był taki Bojarski, tu, w Cypkach, potem w Giżycku [mieszkał], otóż on mówił tak: Jak ciebie nie ma – to nie ma takiego kolędowania, takiego śpiewu, bo masz dobry głos. Mówi: Mi jest lepiej śpiewać, a ty dobrze ciągniesz.

6. Jakie są losy Państwa dzieci i rodzeństwa?:

[Gdzie pan poznał swoją przyszłą żonę?] To było tak. Pracowałem na państwowej robocie i dostałem kartę powołania do wojska, na komisję. To było aż za Oleckiem, miejscowość Nory, to między Ełkiem i Oleckiem. Przyjechałem na komisję, a wieczorem była zabawa, więc zostałem.

Przyszła na zabawę. Popatrzyłem – taka fajna dziewczyna. Odprowadziłem i była moja.

[Jak długo przed ślubem musiał pan chodzić za panią Nastką?] To nie było długo.

[Kiedy się pobraliście i gdzie?] Ślub braliśmy w Woszczelach [Chrzanowie], 15 września 1957 roku.

Do ślubu jechaliśmy samochodem. Był taki... jeszcze żyje, Smerek, w Giżycku. Zapisał się do „rodziny” [Świadków] Jehowy, ale jest Ukraińcem, z naszej wioski, z Monasterza. Zamówiłem go, gdyż pracował na taryfie, później jeździł ciężarówką, rozwoził towary do sklepów. Złożyłem mu zamówienie, przyjechał, zabrał ludzi, ławki, stołki i pojechaliśmy do ślubu do Woszczel [Chrzanowa].

Przyjęcie trwało przez całą noc, do rana.

[Jak wówczas wyglądały takie wesela? Również było tak dużo jedzenia, wódki, pełno wszystkiego?] Zorganizowałem fajne wesele, pracowałem w pegeerze, pieniądze miałem, a wódka nie była taka droga. Wśród gości byli poważni ludzie, którzy tańczyli do samego rana, na dworze była ułożona podłoga do tańczenia, do domu było blisko.

Urodziło się nam sześcioro dzieci. Najstarszy zmarł z powodu zapalenia uszu. W Rydzewie była lekarka, to ona niewłaściwie postąpiła. Gdyby od razu odesłała do szpitala, wówczas uratowaliby go. Najpierw jeździłem z nim do lekarki, nie pomogło. Wówczas zawiozłem do szpitala. Tam leżał tydzień, przywieźliśmy ze szpitala do domu i po trzech dniach zmarł. Taki był fajny chłopak, uch!

Wnuków mam dziesięcioro. Jeden już 12 lat (5 grudnia minęło) jest w wojsku. Drugi ma 27 lat, ma narzeczoną, jest mechanikiem samochodowym. Jedna wnuczka teraz, 19 stycznia, bierze w Rynie ślub cywilny, znalazła jakiegoś chłopca. Słabo się uczyła... Ma już 26 lat, a to już jest...

7. Czy Pana/Pani dzieci znają język ukraiński?: Tak.
7.1. Jeżeli TAK - to gdzie się nauczyły?:

Dzieci nauczyliśmy języka ukraińskiego. W domu ja w ogóle nie kaleczyłem [nie rozmawiałem po polsku], one znają [polski] tylko ze szkoły, a w domu musiały... Wszystkie znają swój język. Wszystkie chrzciłem tam – woziłem do Woszczel [Chrzanowa]. Nie poddawałem się.

7.2. Jeżeli NIE - to dlaczego?: ----------------
8. Czy Pana/Pani wnuki znają język ukraiński?: brak danych
8.1. Jeżeli TAK - to gdzie się nauczyły?: ------------
8.2. Jeżeli NIE - to dlaczego?: --------------
9. Czy posiadacie Państwo zdjęcia nowego miejsca?: --------------
E. KONTAKTY Z UPA
1.1. Czy we wsi były kryjówki UPA?: Nie.
1.2. Czy we wsi były kryjówki UPA (opis rozszerzony):?

No pewnie [że były], ale w lesie. We wsi nie było, tam było za dużo szpiegów.

Oni [upowcy] byli pokrzywdzeni, ponieważ tułali się po lasach, po jakichś dziurach, nie dojadali, mieli wielki problem z wyżywieniem. No, trochę się ratowali, musieli się ratować.

[Ocenia pan pozytywnie fakt utworzenia UPA czy różnie?] No wie pani, nikt nigdy na swoich niczego złego nie mówił, chyba że do siebie tylko. Choć nie wolno było tego robić, ale na swego się nie pluło. Chciał tylko żyć... Miała powstać... No... Nie dam rady wyrazić tego wszystkiego...

2. Jaki jest Pani/Pana stosunek do UPA?: Pozytywny.
3.1 Miałem kontakt z UPA:

No pewnie. Do domu przychodzili – wiedziałem przecież o tym. Po drugie, siostry zapisywały w zeszycie [słowa piosenek], a ja, no mówię, czytać po ukraińsku umiałem, do dziś [umiem] – czytałem i uczyłem się.

3.2 Byłem członkiem UPA: Nie.
3.3 Pomagałem/wspierałem UPA (dobrowolnie): --------------
3.4 Ktoś z mojej rodziny był członkiem UPA:

Nie. Byliśmy z bratem jeszcze za mali.

[A z dalszej rodziny?] Byli, aż tam z Cetuli, nie wiem czy pani słyszała o takiej miejscowości? Synowie braci ojca byli partyzantami: Tomek, Piotr i Olek Buszko (dwóch z trzech).

4. Czy był Pan/Pani w posiadaniu broni przed przesiedleniem?: ------------
5. Czy był Pan/Pani więziony?: Nie.
F. INNE ZAGADNIENIA
1. Zwyczaje z rodzinnych stron i życie kulturalne:

Gdy tu przyjechaliśmy [w 1947 r.], to obchodziliśmy święta (inaczej przecież nie mogło być!), ale biednie. Ja swoich świąt nie podeptałem do dziś. Żeby nie wiem co! I swego języka się nie wstydzę. Jak się komuś nie podoba – niech nie słucha. Taki jestem. Nie raz żona wykłuca się ze mną, mówię jej, że nie będę sobie łamać języka [mówiąc po polsku]. Przecież ja też muszę wysłuchiwać tych, którzy nauczyli się mówić po polsku, taki przecież również nie nauczy się ode mnie. Czy ja zaraz muszę taki być? Nie daję się.

Gdy na wesela chodziłem, gdy grałem – wszyscy mnie lubili. Wszyscy ludzie! Nie raz na perkusji grałem, ale można grać i „grać” – w tym jest różnica. Trzeba utrzymywać tempo, trzeba mieć zdolne ręcę, dobry słuch... „Ja już wiem, jak ty nie siedzisz za perkusją, to ciężko się tańczy!” Mówię: „Dobra, już siadam. Tańcz ile chcesz!”.

[Czy były jakieś charakterystyczne dla pana miejscowości zabawy wielkanocne? Pamięta pan cokolwiek z tego okresu, gdy był pan małym chłopcem, coś takiego, czego, na przykład, teraz panu brakuje, czego teraz już nie ma?] Niczego takiego nie zapamiętałem, drobniejsze wydarzenia się zapominało.

Do szkoły chodziłem w taki sposób: pierwsza, druga klasa, to było za Niemców, uczyliśmy się po ukraińsku. Potem Niemcy odeszli, nastała rewolucja, półtora roku w ogóle nie chodziliśmy do szkoły. Była ochronka, to było we wsi Czerwona Wola. W tej ochronce zakonnice zbierały dzieci i uczyły. Źle nie robiły. Uczyły pisać. Były tam polskie i ukraińskie zakonnice. Ukraińskie uczyły „swoich” dzieci pacierza... Wie pani co? Dużo dzieci w ogóle nie znało, a one nauczyły. Pisały im na kartkach i modlili się. Tak było.

[Może pamięta pan jakiś wierszyk ze szkoły?] Tak.

Jesień, jesień, liść żółcieje,
Często drobny deszczyk sieje.
Prowadzi jesień sine chmury,
Ale daje za to dary:
Gruszek, śliwek całe miechy,
Dużo harmideru i uciechy.
Dzieci biegają po polu,
Pieką sobie ziemniaki.


Pamiętam, z pierwszej klasy, niech pani nie myśli, że byłem jakimś chuchrakiem.

[Dużo dzieci chodziło tam do szkoły?] Z tej kolonii? Około 20. To dużo. Ale to były takie biedne dzieci, u kogoś służyły. Takie dziecko mogło mieć już 15 lat, a pójść dopiero do pierwszej klasy. Ja poszedłem, gdy miałem osiem lat.

2. Czy odwiedzali Państwo rodzinne strony?:

A jak! Pewnie, że jeździłem tam. Po raz pierwszy w 1959 roku, potem co roku, dopóki kawalerem byłem.

Jeździłem tam do ciotki. Były nawet dwie: ciotka Mróz i ciotka Bucyk. Ona była siostrą ojca, a Mróz – siostrą mamy. One tam zostały ponieważ miały polskich chłopów. Zostały...

Byłem tam na weselu, zrobili mnie starostą, śpiewałem im tak:

Starosto starościnie
nie zrób dziury w kolanie.
Jeszcze trochę, jeszcze dalej,
to bym siedział w kryminale.

Oklaski trwały chyba z pół godziny. Mówili: To jest dopiero chłop!

[A co zostało z waszego przysiółka?] Nasz przysiółek spalili, a ci, którzy tam mieszkali, przenieśli się do Monasterza, do głównej wsi. A tam... Zdaje się były tam 2-3 lepsze budynki, są one zamieszkiwane do dziś. Gdy Ukraińcy wyjechali, to ich rzeczy zabrali i podzielili.

Gdy byłem tam po raz pierwszy, to tak nie za bardzo było... Jedynie dzieci ciotki i chłopaki drugiej ciotki nie robili różnicy, ale inni, którzy się spolszczyli, to mówili: „O! A skąd się tu banderowiec znalazł!?”. Jaki ze mnie był banderowiec jak ja miałem [w tamtym czasie] parę lat!

Na weselu podczas wyprowadzania młodych śpiewałem i śpiewałem, w końcu powiedziałem tak (polskich piosenek więcej nie znałem): „Szanowni moi goście, sąsiedzi, sąsiadki! Czy byście pozwolili mnie po starodawnemu zaśpiewać?”. Wszyscy tak patrzyli jeden na drugiego, a ja słucham co powiedzą: „tak” czy „nie”. Ktoś ze starszych powiedział: „Dlaczego nie, ty młody chłopak, ty nikomu tu nic nie zrobił. Śpiewaj!”. Dopiero wtedy zaśpiewałem.

[Co pan zaśpiewał?] Zaraz sobie przypomnę...

Oj ty stary, stary,
Ty do mnie niezdatny,
Ja z tobą nocuję,
W tobie smaku nie czuję.

І jeszcze kilka innych [zaśpiewałem].

Ale żem się nachodził,
Co ja się naczłapałem,
Wszystkie kobiety całowałem,
Nikt mnie nie chwycił.

To się odświeża w pamięci po trochu, bo ja to śpiewałem przez parę lat.

Gdy byłaś młoda
Byłaś wówczas szczera,
Dawałaś chłopakom buzi
Za kawałek sera.
Mamo, a ty więcej daj,
Przecież zjadłaś całego małamaja*.
Małamaju, małamaju,
Nie wiesz co ja mam,
A ja mam taki kłopot,
Jak zaprzęgnę to pojadę.

*Małamaj – rodzaj chleba obrzędowego.

Widzi pani, chwalę się. [śmieje się]

Gdy byłem maleńki
Dziewczyny zabawiałem,
Która miała skrzywioną –
Ja ją naprawiałem.

Mam śpiewać dalej? [śmieje się]

Tu pagórek, tu dolinka,
Tu Jasio, a tu Marynka,
Tu pagórek na dolince,
To Jasio na Marynce.

[Był u was, w rodzinnej wsi, taki zwyczaj, że wy, mali chłopcy, chodziliście sobie i śpiewaliście?] Tam – nie. Dlatego, że to był taki okres, gdy się różne takie robiło. Dopiero tutaj [po deportacji]. Miałem dobrą pamięć i uczyłem starszych kawalerów partyzanckich piosenek.

[Skąd pan znał te partyzanckie piosenki?] Słuchałem gdy oni śpiewali. W domu były dwie siostry, więc partyzanci przychodzili do nas chętniej. I śpiewali. A ja raz-dwa łapałem, miałem dobrą pamięć...

3. Dlaczego nie wyjechali na Ukrainę?:

Wysiedlenia z naszej wioski do Ukrainy nie było. Zaraz, zaraz... Było. Sześć rodzin przesiedlili: Grot, Pryjda, Dudy, resztę zapomniałem [chodzi zapewne o wysiedlenia z okresu tzw. pierwszych sowietów: 1939-41–R.K.]. Byli tam 3-4 lata i wrócili, na Basarabii byli. Nie pojechali dobrowolnie, zabrali ich w nocy.

[Dlaczego tylko ich zabrali, a pana rodziny, na przykład, już nie?] Dlatego, że trzeba było uciekać. Wywozili przymusowo.

[Dlaczego nie chcieliście jechać do Ukrainy?] A co, oni wieźli do Ukrainy? Na Besarabię, dlatego ludzie uciekali.

[Skąd mieliście taką informację, że wywożą na Besarabię?] W każdej bajce jest jakaś prawda. Z jednej wioski nie zabierali od razu wszystkich, dlatego ci, którzy zostali, mogli taką informację przekazać. Mówi: To nie do Ukrainy, to na Besarabię wywożą. I tak było. I na Sybir wywozili, na Kamczatkę. Wracali po 25 latach, gdy my byliśmy już tutaj.

4. Co w życiu było najważniejsze?:

[Co dla pana było w życiu najważniejsze, czym się pan kierował? To była kwestia dobrobytu czy...] Gospodarstwo, tylko.

[Jakie miejsce w pana życiu zajmował ukraiński język, wiara, śpiew?] Dla mnie była to wielka radość. Mało jest takich ludzi, gdyż ja, jak tylko gdzieś usłyszałem, to od raz wspierałem, pomagałem śpiewać, dawałem po sobie znać. Gdzieś na weselu, to od razu wszyscy koło mnie siadali, ponieważ wiedzieli – to taka osoba, że...

[Często odbywały się takie spotkania, zabawy, tu, na tym terenie, na Mazurach?] Tak, w tej wiosce najczęściej, a to dlatego, że tu byli sami swoi.

[W Jagodnym było dużo ukraińskich rodzin, tak?] Cała wioska [była ukraińska]. To byli przesiedleńcy z różnych stron: z okolic Przemyśla, Sanoka, Lubaczowa, Jarosławia, Hrubieszowa. Byli także wywiezieni tu prawosławni: z Lubelskiego, tam gdzie Biała Podlaska. Mieszkali tu przez 10 lat, nie, 15, i potem już im zezwolili wrócić [w rodzinne strony], i oni wrócili.

5. Dlaczego Was przesiedlili?:

Gdy przeszedł ruski front, Niemcy uciekli do Niemiec, a te ziemie zabrali ruscy i potem przekazali Polakom. Bo to ruski wywalczył Mazury, nie Polacy. Polacy kury kradli a nie walczyli. Wydaje mi się, że akcja „Wisła” potrzebna była żeby zasiedlić te ziemie.

[Tam zrobili pustynię, a tu osiedlili ludzi.] Tak. I dobrze, że wywieźli. Proszę bardzo, do dziś żyję, nikt mnie nie zaczepia. Wcześniej, z tego starszego pokolenia [Polaków], to byli dokuczliwi, a teraz z tego młodego – spokój, żadnych pretensji, wszyscy się schodzą. Jest normalnie.

G. UWAGI
1. Dodatkowe informacje: Zapis następnym pokoleniom Ukraińców

Wszystkim życzę dużo zdrowia, żeby lubili bliskich (to najważniejsze) i mieli rozsądek między sobą, żeby nie zdradzali, żeby była jedność ducha. Tego bym życzył. Żeby garnęli się do siebie i fajnie się lubili.


Ankietę przeprowadziła i nagrała Marusia Chomyn. Tłumaczenie na polski Romana Kryka. 22.07.2020 r.




 
do góry ↑
[ankieta w j.polskim] [ankieta українська] [ankieta english]
[fotografie do ankiety] [pliki do ankiety]
Ankieta українська
A. ОСНОВНІ ДАНІ
Б. ВІДОМОСТІ ПРО РОДИНУ І МІСЦЕВІСТЬ
В. ПЕРЕСЕЛЕННЯ
Г. НОВЕ МІСЦЕ
Д. КОНТАКТИ З УПA
Е. ДОДАТКОВА ІНФОРМАЦІЯ
Є. ДОДАТКОВА ІНФОРМАЦІЯ
 
A. ОСНОВНІ ДАНІ
1. Дата анкетування: 04.01.2013 2. Номер анкети: 0387
3. Прізвище, ім’я, по-батькові: Бушко Володимир, с. Івана та Анастасії з д. Кубах

Яґодне-Вєлькє
Polska - Польща
4. Дата народження: 10.05.1933 5. Місце народження: Монастир, повіт Любачів.
Б. ВІДОМОСТІ ПРО РОДИНУ І МІСЦЕВІСТЬ
1.1. Місце проживання до переселення: Монастир, повіт Любачів.
1.2. Місце проживання до переселення:

Ми жили на колонії, там було 44 двори, називалася «Мельники». До головного села ми мали 1,5 км, а до школи майже 2, бо від польського костела до школи було пів кілометра.

Дорога, якою ми йшли до школи, вела через присілки. Присілки були різноманітні, були «Кучари»... забув... Їх було близько чотири. Над самим Сяном були «Кривоноси», була «Бухта» – був такий шматок села в напрямку церкви…

Но, що вам ще сказати?... А сказати про те, як нас спалили? [По черзі, будете говорити все, що хочете.]

17 травня 1946 року нас спалили. Все згоріло. Нічого ми не мали, а я ще такий малий був [плаче]. Батька не було, все згоріло і кінець. У нас не було у що вдягнутися, що їсти.

Спалили цей присілок ["Мельники"], залишилося лише 12 дворів, було 42 – залишилося 12.

Моє село, разом з усім, мало 360 дворів.

[Хто вас спалив?] Поляки, військо. У нас були коні, я хотів втікати. Взяв мене за ногу, зсунув, взяв коня і пішов.

[Ви знаєте чому вони вас спалили?] Вони знущалися над нами тому що… Як називалося це місце, де неначебто українці мордували поляків… Відтак, вони потім віддячували. Так говорили, але чи так було? Як було дійсно – того не скажу, бо мені було 10 років, 11.

Батька не було тому, що німці його забрали і він не повернувся. Згинув у концентраційному таборі. Це було у 1942 році. Згодом прийшли документи, що його немає серед живих, все.

От, і таке ми мали… Ми були бідні… Де я думав, що стільки буду жити? Ніколи.

[Той період до 1939 року… Ви були малим хлопцем, мали 6 років, але може ви пригадуєте якісь…] Коли була війна, пригадую. Ми на полі жали серпом і складали любінь [люпин]. Дивимось – постріли, війна. Казали хлопи [мужчини]: одні тікали, інших ловили і на фронт везли. Це я пам’ятаю.

Тоді була дуже сильна суша, сонце гріло. Це пам’ятаю. Хоч і був маленький, пам’ять мав гарну. До школи ходив, добре вчився. Але не було підтримки. Батька ми не мали, а мама була неписьменна, ще й каліка, не мала ноги. Це була наша біда. На додачу все у нас згоріло. Хіба можна кращу біду знайти? Кращої нема. Не було у що перевдягнутися, та й копійки не було!

2. Вік на момент переселення: 14 3. Віросповідання: Греко-католицьке.
4. Кількість людей в родині на момент переселення:

[В хаті жили:] сестра Стефка; сестра Юлька, що живе в Перемишлі; сестра Ганка; я, за Ганкою; [мама]; наймолодший брат Ромко. Був народжений 1942 року, батька вже не бачив, батько вже не жив, там, у в’язниці. Народився, а батько його навіть не побачив...

[Ромко] був водієм, водив автобус, мав 58 років. Приїхав з Ольштина автобусом, і повинен був брати відпустку. Каже до жінки, що щось йому не добре і він піде трошки ляже, а потім пообідає. Ліг, вона пішла кімнату прибирати, він лежав в іншій кімнаті, малій, і тут вона чує, щось харкнуло. Побігла до нього, а він вже не живе, рука на землі, вже не живе. Крику наробила, приїхала швидка, взяли його. Але що з того, якщо він вже не жив. Інфаркт.

Теж бідний був… Був у війську… Швагер [шурин], сестри чоловік, поляком був, недобрий такий… Отже, він приходив до мене, коли був у відпустці з війська, у мене посидів. Я говорив, щоб він розважався як хоче, дав йому пару злотих, бо у війську не платили, платили лише 17 злотих тоді. Така була біда.

5. Скільки осіб лишилося: 0
6. Скільки осіб переселено: 6
7. Скільки осіб пропало безвісти:

[Крім вашого батька, який помер в Німеччині в 1942 році, чи хто-небудь з вашої родини десь загинув – на війні, на фронті?] Петро Бушко – мій стрийко, батька наймолодший брат. Загинув на фронті, я знав в якій стороні, але вже забув, біля Сталінграду чи десь там. Його доля нам дотепер невідома. Фронт був великий, німці лупили раз за разом.

8. Скільки осіб іншої національності жило в селі:

Були польські і жидівські родини.

9. Стан відносин з ними:

Польські родини у нашому присілку були дуже прихильні. Вони польською не розмовляли і не «польщилися». Коли були наші свята, йшли до церкви. Такі вони були лагідні, не вчили нас.

Маму були б убили якби не полька, сусідка. Почала плакати, пред’явила довуд [паспорт], каже: «Це моя сестра». Так подивився на неї і відчепився. А так би вбив маму. Це не вигадка якась, це правда.

10. Опишіть залишений Вами маєток:

Ми мали 12 морґів [землі], це так як 6 гектарів. Що сіяли? У нас були піщані землі, біля ліса, і, знаєте що: збіжжя родило! Таке збіжжя родило! Ще коли ми виїжджали на Мазури [в 1947 році] – яке в нас збіжжя поросло, ух! А коли сюди приїхали – о, таке було [показує, що дуже низьке]! А у нас таке збіжжя [показує, що дуже високе], таке колосся висипалося.

А картопля так цвіла – мабуть щоб нам жалко було – так виросла. Не знаю, як у вас кажуть, у нас казали «картофель». [Бульба, картофлі…]

Ми приїхали сюди – і що: ані копійки не мали, збіжжя не мали, бо воно [переховувалося] в паці в коморі і коли була пожежа, все згоріло.

А ще до цього до нас прийшли бандити і пограбували нас. То було наприкінці березня – початку квітня, мабуть 1943 року. Польська банда… То були бандити з села, злодії монастирські.

Здерли з нас… Я мав черевики і такий светер-пуловер – здер [з мене]. Ще хотів блузку. Я почав плакати, кажу, що не буду мати в чому до школи ходити, тримаю її руками, а той другий каже: „Zostaw, widzisz, że płacze, nie będzie miał w czym do szkoły chodzić” [Залиш йому, бачиш, він плаче, не буде мати в чому ходити до школи].

Пішли на горище, забрали тата одяг, ще військові речі, бо тато був козаком, но, у кавалерії. Мав шаблю, все мав. Забрали польський мундир [однострій], адже він був у польському війську. Взяли татовий одяг, все позабирали, і дитячі лахи.

А ще… У бочках раніше зберігали капусту. Світла тоді не було, був керосин. Було ще півбанки керосину, так от, вони налили в ту капусту, щоб її не можна було їсти.

В муку… Ми до Радави возили... Ви чули про таке село Радава? Я був маленький, з мамою возив [очевидно зерно до млина?]. Привезли ту муку, туди теж налили керосину. Так нам «добре» робили, ось…

[Скажіть ще декілька слів про ваше господарство, скільки було корів, коней, чи були кури, гуси, качки?] Ні, ні, ні! Не треба дурити, треба правду казати. Були лише кури! Ні качок, нічого. Що було? Було пару коней і три корови.

Одну корову продали за гроші, а другу… Складно про це говорити, тяжко... Прийшли наші, партизани. Прийшов увечері і взяв одну, а одну залишив. Але ми мали сусіда, що був в партизанці. Його звали Кущак. Вранці прийшов до нас, йому, вірогідно, хтось сказав, що у нас взяли корову. Каже: Вони спалені, а ти у них ще й корову взяв! З чого діти будуть жити?

Корову не повернув, привіз пару злотих увечері, поклав, мамі дав, і на цьому все.

Так, була біда, ще й яка! І не було кому поскаржитися, і ніхто не порятував. Це добре, що нас вивезли! Що б ми там робили? Хто б там побудував [хату], скажіть, якщо копійки не було?

В. ПЕРЕСЕЛЕННЯ
1. Коли Вас вивезли? 13.06.1947 р. 2. Коли Вас привезли? 17.06.1947 р.
3.1. Маршрут переїзду: Монастир – Переворськ – Ґіжицько – Яґодне-Вєлькє
3.2. Маршрут переїзду:

Військо прийшло до села. Спершу було зібрання, до всіх людей зайшли і сказали, хто їде, хто залишається: той їде, той залишається, той їде, той залишається…

Наступного дня на пасовищі мусили зібратися ті, кого вичитали. Хто має якийсь маєток, фірманки… І до потягу. Так було.

Зібралися на пасовищі до 10-ої години, потім тягнули фірманки, хто там мав якого коня, до потягу. На станції в Переворську нас зібрали і привезли аж до Ґіжицька.

Ой села наші села,
Села не з радости,
Прийшов такий розказ
Від пана старости.

Села опущали
І так нам казали,
Що ми на заході
Будем ліпше мали.


[І як? Мали ліпше?] Так. Там [на рідних землях] були б [поляки] нас задушили. А, по-друге, на які кошти ми могли б новий дім побудувати? Копійки не було. І не було підстави, щоб ті гроші були. А тут [на півночі Польщі] сестри ходили до колгоспу і кожного місяця заробляли.

Нас привезли до Ґіжицька, тоді давали фірманки з села і нас привезли сюди. У нас не було що везти, ми своїм конем все привезли. Що там було? 150 кілограмів жита, більше нічого.

4. Чи Ви знали куди їдете?

Не знали. Кожен боявся, що вивезуть і повбивають всіх, але це не правда. Приїхало військо, поручник сидів у вагоні і казав: Не бійтеся, не будуть вас вбивати, отримаєте господарства, будете працювати.

Деякі люди полошилися, мовляв, будуть повертатися, працювати будуть будь-як. Був сержант, фронтовик, сказав так: „Gospodarze! Nie róbcie głupotów, bierzcie się za robotę. Tu was święta ziemia przykryje, a stąd nigdzie nie pójdziecie!” [Господарі! Не робіть дурниць, беріться за роботу. Тут вас свята земля прикриє, а ви нікуди звідси не підете]. І так є! Кажу вам дійсну правду.

5. Чи хто-небудь з Вашої родини повернувся в рідні сторони?

Ніхто, крім сестри Юлії, не повернувся на рідні землі. Все було спалено, поле лісом засадили, до чого було повертатися?

[Ви ніколи не думали повернутися туди, на південь?] Якби Україна була, тоді так. Ліс би продав, хату б поставив.

6.1. Речі які Ви привезли з собою (Релігійні)?: Ні.
6.2. Речі які Ви привезли з собою (Побутового вжитку)?: Ні.
6.3. Речі які Ви привезли з собою (Речі особисті)?: Ні.
6.4. Речі які Ви привезли з собою (Документи)?: -----------
6.5. Речі які Ви привезли з собою (Інші)?:

Всі інші речі згоріли. [Привезли] збіжжя, коня, корову і двоє ялівчин. Все згоріло, не мали нічого – лише комин [залишився]. Боже! Рано встали – всі плачуть.

Нас спалили в травні 1946 року. Цілий рік я спав у сусіда, до 26 грудня я спав в стодолі, снопками себе… Бо колись в’язали снопи, ціпом молотили, потім зв’язували і ті снопи кидали до сусіка. Я не мав чим накритися, тому ліз під снопки, щораз глибше, але вже мороз був близько 30 градусів, я не витримував. Кажу так: або домерзаю, бо вже не витримую під тими снопками…

Тоді забрали мене до сіней, взяв сусід напхав в мішок соломи і завжди увечері в сінях той мішок поклав, каже – бери собі завжди той мішок і тут спи. Але в сінях!

Сусід був поляк, жінка українка.

7. Які з них збереглися?

Нічого не маю.

8. Чи могли б Ви передати їх (повністю або частково) для музею? ------------------
9. Чи заховали Ви які-небудь предмети в місті звідки Вас вивезли? Ні.
Г. НОВЕ МІСЦЕ
1. Куди Вас переселили? Яґодне-Вєлькє.

Вивезли сюди, завели нас на колонію, ген-ген під ліс. Але тут почали… Були одні жінки, якби був хоча б один старший мужчина! Щоб хоч я був старший років на 10, все було б інакше!

2. Які умови Вам надали?

Ми опинилися в тій хаті [показує, що в хаті неподалік], нагорі в кімнаті. Доводилося по сходах ходити. Ані немає кухні, ані нічого. Холодно. Поставили піч, щоб варити їсти.

Був один поляк в селі, там, де [згодом] жила сестра. Він зібрався виїжджати, оскільки пішли чутки, що німці прийдуть, а поляки, які тут працювали, позаймали [німецькі] господарства – взяли та й повтікали.

Я увечері пішов до цього господаря, який зібрався вже втікати до Сувалок [Suwałki]. Він каже: Якщо хочеш, Владек, приходь, я вночі виїжджаю, а ти сюди переїзди, ніхто тебе не вижене. Добрий чоловік був, добрий!

Я прийшов, коня запряг, що ми там мали – завіз туди. Зранку люди повставали, і дивина, бо ми вже туди переїхали.

Був такий солтис, німець, Боґдан, каже:

–А хто дозволив сюди переїхати!?
–Я сюди переїхав! Тебе це не стосується!
–Зараз я тебе звідси вижену!
–Ти мені нічого не зробиш!

І дійсно, нічого мені не зробив. Тоді була партія, я пішов до партії, хоч молодий ще був. Там мені наказали… Я прийшов і сказав:

–Ми жили нагорі, жодного доступу нема звідти, ми в одній кімнатці…
–А той чоловік, що там жив, то де він?
–Він виїхав до своїх рідних місць, до Сувалок.
–Залишайтеся там, а якщо хтось буде докучати, приходьте до нас ще раз.

Але більше ніхто не докучав. Видно, цьому солтису пояснили як треба і ми залишились на цьому місці. Там сестра жила, а тепер сестри син там живе.

В молоді роки, до 14-ти років, мені було тяжко все те витримати. Не було батька, не було кому покерувати. По-бідному жили і все. Я й так не думав… Бог тільки підтримував мене на дусі.

Мені ніколи не було холодно. Я вітався з хлопцями, працював, мені казали: «Як то є, що в тебе рука завжди така гаряча? І рукавиць не маєш! Що ти за людина така?!». А ще в мене ніколи нічого не боліло, нічого. В мене боліло, коли копійки не було! А так…

Я до роботи був кмітливий, завжди однаково готовий, веселий. Любив дівчат, ходив, співав. А співати, то о-го-го! Коли нас двох йшло селом і ми співали – баби вікна відчиняли і дивувалися: Боже! Їх неначе сотня йде! А нас двох йшло.

3. Яку картину Ви побачили на новому місці?

[Коли вас сюди привезли в 1947 році, і ви початково стали жити в тій хаті, в тій першій…] То там, на колонії. Ми боялися, бо то було в лісі, мама, сестри казали, що якби хтось прийшов, міг би нас замордувати. А ще там була кров, бо свиню різали в хаті, кров була, що це ніби когось замордували. Я говорив: То не було мордування (мені було лише 11 років), тільки кров [свиняча].

Ми стали жити в приміщенні на горищі. Скажу вам як довго ми там були: з 1947 до 1955 року. Скільки то років? Вісім років. Так було. А потім я до села родину вивів, до будинку, який залишив той Маковський і до сьогодні там мешкали.

Перша хата на колонії мала двері, але не мала вікон. Там тримали коней, з Ломжи, ту-во з близька приїжджали. Збіжжя було в стодолі, молотили, там мали машину. Пили, а коней тримали в кімнаті. Була купа гною, то я той гній в вікно повикидав.

4. Чи зазнавали ви утисків на новому місці?

Коли я трохи виріс, коли мав уже 16-17 років, я… знаєте що… я всі партизанські пісні знав. Серйозно! Не буду хвалитися. Я брав хлопців, своїх, українців, і співав. А власне той солтис подав на мене на УБ [Urząd Bezpieczeństwa – Служба безпеки].

Я отримав виклик до Ґіжицька. Там один каже, що я національні пісні співаю ще й людей до себе пригортаю. Я почав відпиратися, кажу, що це неправда, може я співав щось, але не національне. Він так подився на мене (там двоє [слідчих] сиділо), каже: Залиш цього хлопця, бачиш, він ледве стоїть. Сказав, щоб я пішов додому і більше не співав.

Тому потім я не співав, лише десь далеко, на колонії, де весілля було. А я мав файний голос (не хочу хвалитися). 20 років був музикантом, грав на барабанах. 104 пари оженив! Так, не обманюю. Позездже, Яконівка, села в інший бік, найбільше українців було в повіті Венгожево, там одружувались і ми туди їздили грати. Я на барабанах – грав і співав.

Аж потім, коли був одружений, коли діти підросли, тоді вже треба було працювати на господарстві, розумієш – погода є, то не підеш [грати]. Бо було так: в суботу йдеш, в понеділок повертаєшся. Але я ніколи не напивався, не був п’яницею. Мене вмовляли, а я відповідав що не п’ю, що я замолодий. Тільки іноді у склянці трошки вина [випив], що жінки пили, то я разом з ними. А так – ні.

Коли виводили женця [молодого], тоді за мене хтось бубнив, а я пішов співати. Якщо не вірите, я й сьогодні можу вам по черзі заспівати. Це б зайняло зо три години, щоб все виспівати!

Голос у мене був файний, [на обличчі] усмішка, люди були задоволені. А ще, переважно дівчата, мені казали, як я вмію співати, щоб я приїхав і ми поспіваємо. Від мене жодна дівчина не втікала, ані також жодна молода заміжня жінка. Я був веселим хлопцем, не пліткував, нікого не обмовляв, ні однієї дівчини. Коли я був на танцях, міг взяти найпаскуднішу, але я танцював і всі були задоволені. Не вигадував ніяких пліток, і до сьогодні таким є.

[Ви сказали, що у вашому селі була згода між поляками і українцями, люди жили в злагоді, чому тоді згодом раптом спалахнула ворожнеча?] Цю ворожнечу робило… Я знаю… Таких слів не буду висказувати, оскільки мені тяжко, коло серця болить.

Знаєте… Не знаю, хто в цьому був винен, не буду говорити такого, щоб ворожнечу чинити, але чинили зле.

Сюди приїхали… Там дома ніхто не обзивав мене «українцем», а сюди ми приїхали: «О, Ukrainiec poszedł! [Он, українець пішов!]. Інакше не скаже. А як був злий – „Banderowiec!” [Бандерівець!].

Не раз в школі, я, дитина, виходив до дошки, щось запитує – „O, banderowiec stoi!” [Он, бандерівець стоїть!]. Що тут можна було сказати… Ще такого було о-го-го! Можна б книжку написати!

5. Де і коли ви почали відвідувати церкву?

У Хшанові. До Відмін ми з найстаршою сестрою йшли пішки, а у Відмінах сідали до потяга, доїжджали до Вощеля, а з Вощеля 4 кілометри йшли пішки. Це було на [свято] Петра і Павла, в 1947 році, 12 липня. Так.

Там була їмость… Бо він [парох] мав жінку, Ріпецький Мирослав. Запитали звідки ми? Ми сказали, розповіли на чому їхали, кажемо, що йшли до Видмін 30 кілометрів пішки, а потім шматочок до Вощеля їхали. Вона нас так прийняла, ця їмость, жінка священника! Обід нам зробила, аж плакала над нами! Казала: «Ви бідні!». Приємно згадую.

[Часто ви їздили до Хшанова?] Боже мій! На кожні свята! Я любив колядувати… Шкода, що уже померли… Був такий Боярський, тут в Ципках, потім в Ґіжицьку [жив], отже він казав: Якщо тебе нема – то нема такого колядування, такого співу, бо ти маєш добрий голос. Каже: Мені ліпше співати, а ти добре тягнеш.

6. Як склалася доля Ваших дітей та рідних?

[Де ви знайшли свою дружину?] То було так. Я працював на державній роботі і отримав карту – призов до війська, на комісію. То було аж за м. Олецько, така місцевість Нори, це між Елком і Олецьком. Отже, я приїхав на комісію. Почув, що увечері будуть танці і залишився.

Вона прийшла на танці. Подивився – така файна дівчина. Провів і була моя!

[Як довго до вінчання вам довелося ходити за панею Насткою?] То не було довго.

[Коли ви повінчалися і де?] Я вінчався у Вощелях [Хшанові]. 15 вересня 1957 року повінчалися.

До шлюбу їхали на машині. Був такий… ще живе, Смерек, в Ґіжицьку. Він записався до «родини» [Свідків] Єгови, але він українець, з нашого села, з Монастиря. Я замовив його, бо він був таксистом, згодом водив вантажівку, розвозив товари для крамниць. Я замовив його, він приїхав, забрав людей, лавки, стільці, поїхали до шлюбу до Вощеля [Хшанова].

Гостилися цілу ніч, до рання.

[Як тоді виглядали такі весілля? Також було так багато їжі, горілки, повно всього?] Я організував файне весілля, бо працював в колгоспі, гроші мав, горілка не була така дорога. Серед гостей були серйозні люди, які танцювали до самого рання, надворі була складена підлога для танців, до хати було близько.

У нас народилося шість дітей. Найстарший помер через запалення вух. Лікарка була у Ридзеві, вона погано зробила. Коли б відразу відправила у лікарню, то врятували б. Спершу їздив з ним [до лікарки], не допомогло, тоді завіз до лікарні. Там був протягом тижня, привезли з лікарні додому і на третій день він помер. Такий файний хлопець був, ух!

Внуків маю десять. Один вже 12 років (5 грудня минуло) як у війську. Другий має 27 років, має наречену, працює механіком автомобілів. Одна внучка тепер, 19 січня, бере цивільний шлюб в Рині, якогось хлопця знайшла. Не за добре вона вчилася… Вже має 26 років, а то вже…

7. Ваші діти знають українську мову? Так.
7.1. Так - Де вивчили?

Вдома я зовсім не калічив [не спілкувався польською], вони знають [польську] тільки зі школи, а вдома мусили… Всі знають свою мову. Всіх хрестив там – возив до Вощеля [Хшанова]. Я не здавався.

7.2. Ні - Чому? -----------------
8. Ваші онуки знають українську мову? немає відповіді
8.1. Так - Де вивчили? ------------
8.2. Ні - Чому? -------------
9. Чи є у Вас світлини нового місця? -------------
Д. КОНТАКТИ З УПA
1.1. Чи в селі були криївки УПА? Ні.
1.2. Чи в селі були криївки УПА?

Звісно – в лісі. В селі не було, бо там було багато шпигунів.

Вони [упівці] були покривджені, бо тулялися по лісах, по якихось дзюрах, не доїдали, біда у них була з харчуванням. Но, трохи рятувалися, мусили рятуватися.

[Позитивно оцінюєте існування УПА, чи по-різному?] Слухайте, ніколи на свого ніхто не казав поганого, хіба до себе. Хоч то й не можна було, але не заведено було на свого плювати. Хотів тільки жити... Мала повстати… Но… Не висловлю уже цього всього…

2. Яке Ваше ставлення до УПА? Позитивне.
3.1 Я контактував з УПА:

Аякже. До хати приходили – мені це було відомо. По-друге, сестри записували в зошиті [слова пісень], а я, кажу вам, читати по-українськи вмів, дотепер [вмію] – читав і вчився.

3.2 Я був у складі УПА: Ні.
3.3 Я допомагав/сприяв УПА (добровільно): --------------
3.4 Хтось з моєї родини був у складі УПА:

Ні. Ми були з братом ще маленькі.

[А з дальшої родини?] Були, аж там з Цитулі, не знаю чи ви чули про таке село? Були сини братів батька партизанами: Томко, Петро і Олег Бушко (двох із трьох).

4. Чи мали Ви зброю у період перед переселенням? --------------
5. Чи перебували Ви під арештом? Ні.
Е. ДОДАТКОВА ІНФОРМАЦІЯ
1. Звичаї втраченої батьківщини:

Коли ми приїхали сюди [в 1947 р.], то хоч і святкували свята (інакше й не могло бути!), але бідно. Я святкування своїх свят не потоптав дотепер. Щоб там що! І своєї мови не соромлюсь. Кому не подобається – нехай не слухає. Я такий. Не раз жінка свариться зі мною, я кажу, що не буду ламати язика [польською мовою]. Адже, я теж мусив слухати тих, які польською навчилися розмовляти, такий також після мене не навчиться, во. Чому я мушу зараз бути таким? Не здаюся.

Коли я на весілля ходив, грав музику – всі мене любили. Всі люди! Не раз на барабанах грав, але можна грати і «грати» – то є різниця. Для цього треба потрапляти в ритм, руки повинні бути вмілі, слух хороший… «Я уже знаю – якщо ти не сидиш за барабанами, то тяжко танцюється!» Я кажу: «Добре, сідаю. Танцюй скільки хочеш!».

[Чи були характерні для вашого села забави у великодній період? Пам’ятаєте що-небудь з того часу, коли ви були малим хлопцем, щось такого, чого, для прикладу, тепер вам бракує, чого тепер вже нема?] Нічого такого до пам’яті не брав, таке будь-що то забувалося.

До школи я ходив так: перші-другі класи, то було за німців, вчилися по-українськи. Потім німці відійшли, настала революція, півтора роки ми до школи не ходили взагалі. Була захоронка [дитячий садок], то було в селі Червона Воля. В цій захоронці монахині збирали дітей і вчили. Правильно робили. Вчили писати. Були польські і українські монахині. Українські своїх дітей паціру [молитви] вчили… Знаєте що? Багато дітей взагалі не знали, а вони навчили. Писали дітям на листочках і молилися. Так було.

[Пам’ятаєте може якогось віршика зі школи?] Так.

Осінь, осінь, лист жовтіє,
Часто дрібний дощик сіє.
Веде осінь сині хмари,
За це дає нам дари:
Грушок, сливок – повні міхи,
Гамору і втіхи.
Діти бігають по полю
Печуть собі бараболю.


Пам’ятаю, з першого класу, не думайте, що я був хухрак [хирний].

[Багато дітей ходило там до школи?] З тої колонії? Близько 20 осіб. То багато. Але то були такі бідні діти, десь служили. Могли мати 15 років, а лише піти у перший клас. Я там пішов у 8 років.

2. Чи відвідували Ви свою батьківщину?

Ще б пак! Звісно їздив туди. Вперше в 1959 році, потім щороку, доки не був одружений.

Їздив до тітки, що там була. Навіть дві було: тітка Мруз і тітка Буцик. То була батька сестра, а Мруз – сестра мами. Вони там залишилися тому, що у них були польські чоловіки. Залишилися…

Я був там на весіллі, мене зробили старостою, потім співав:

Starosto starościanie
nie zrób dziury na kolanie.
Jeszcze trochę, jeszcze dalej,
to bym siedział w kryminale.

[Старосто старостіні
не зроби дірку у коліні.
Іще трохи, іще далі,
і я б сидів в криміналі].

Оплески були чи не півгодини. Казали: Оце мужик!

[А що з вашого присілка залишилося?] Наш присілок спалили, а ті, що там мешкали, пішли до Монастиря, до головного села. А там… Мабуть 2-3 кращі будинки були побудовані, то до сьогодні там мешкають. Коли українці виїхали, то їхні речі забрали і розподілили по тих будинках.

Коли я там був уперше, то не дуже було так… Лише діти тітки і хлопці другої тітки не робили мені різниці, але інші, ті, які спольщилися, казали: «О, дідько, а звідки тут бандерівець!?». Який я був бандерівець, якщо мені було [тоді] декілька років!

На весіллі я співав і співав з вінця, зрештою сказав так (польських пісень більше уже не знав): „Szanowni moi goście, sąsiedzi, sąsiadki! Czy byście pozwolili mnie po starodawnemu zaśpiewać?” [Шановні мої гості, сусіди, сусідки, чи дозволили б ви мені по-стародавньому заспівати?]. Всі так дивилися один на одного, а я слухаю, чи скажуть «так» чи «ні». Один зі старших сказав так: «Та чому, ти молодий хлопець, ти нікому нічого тут не заподіяв. Співай!». Лише тоді я заспівав.

[Що ви заспівали?] Зараз згадаю…

Ой, ти старий, ти старий,
Ти до мене нездалий,
А я з тобом ночую,
В тобі смаку не чую.


І ще декілька інших [заспівав].

Ой, що я ся находив,
Що я сі начлапав,
Я всі жінки цілував,
Ніхто ня не злапав.


Це по-трохи згадується, бо я то співав протягом декількох років.

Як ти була молода,
То ти була щира,
Ти давала хлопцям бузі
За кавалок сира.
А ти мамо більше дай,
Бо ж ти з’їла цілий маламай.
Маламаю, маламаю,
Ти не знаєш що я маю,
А я маю таку біду,
Як запряжу, то поїду.


Бачиш, я хвалюся. [сміється]

Як я був маленький
я дівчата бавив,
котра мала кривоньку –
я її направив.


Ще хочете? [сміється]

Ту горбочок, ту долинка,
Ту Івась, ту Маринка.
Ту горбочок на долинці –
То Івасьо на Маринці.


[Був у вас, в рідному селі, такий звичай, що ви, малі хлопці, ходили і співали?] Там – ні. Тому, що це був період, коли робилося таке туди-сюди. Щойно тут [після депортації]. Я мав добру пам’ять і тих партизанських пісень старших кавалерів вчив.

[Звідки ви знали ті партизанські пісні?] Я чув коли вони співали. У нас були дві сестри, тож до нас більш охоче приходили партизани. І співали. Я швиденько засвоїв, мав добру пам’ять…

3. Чому ви не виїхали в Україну?

Виселення до України з нашого села не було. Точніше було виселення, шість родин переселили: Ґрот, Прийда, Дуди, інших забув [очевидно ідеться про виселення в період т. зв. перших совєтів: 1939-41–Р.К.]. Були 3-4 роки і повернулися, на Бессарабії вони були. Не поїхали добровільно, їх забрали вночі.

[Чому тільки їх забрали, а вас, для прикладу, вже ні?] Тому, що треба було тікати. Вивозили примусово.

[А чому ви не хотіли їхати до України?] А хіба вони до України везли? На Бессарабію, тому люди тікали.

[А звідки ви мали таку інформацію, що то на Бессарабію вивозять?] В кожній плітці є часточка правди. В одному селі не брали всі родини, тому ті, які залишилися, могли передати таку інформацію. Каже: То не до України, то на Бессарабію вивозять. І так було. І на Сибір вивозили, на Камчатку. Через 25 років поверталися, коли ми вже були тут.

4. Що в житті було головне?

[Що для вас було в житті найважніше, чим ви керувалися? Добробутом чи…] Господарство і тільки.

[Яке місце у вашому житті мала українська мова, віра, пісня?] Для мене то була велика радість. Мало людей таких є, раніше як тільки почув, то прихилявся відразу, помагав співати, давав про себе знати. Якщо було весілля, відразу сідали біля мене всі, знали, що це така особа, що…

[Багато було таких зустрічей, танців, тут, в тій стороні, на Мазурах?] Так, тут, в цьому селі, найбільше було. Тому, що тут всі були свої.

[В селі Яґодне було багато українських родин, так?] Все село [було українське]. Переселені з усіх сторін: з Перемищини, із Сяноцького, з Любачівщини, з Ярославського, з Грубешовського. Були іще вивезені сюди православні: з Люблінщини, там де Біла Підляська. Вони були тут 10 років… ні, 15, і вже їм дозволили повернутися [в рідну сторону], і вони повернулися.

5. Чому Вас переселили?

Коли «руський» фронт перейшов, німці повтікали до Німеччини, а ті землі забрали «руські» і потім передали полякам. Бо то «руські» вибороли Мазури, а не поляки. Поляки курей крали, а не воювали. Тобто, на мою думку, акція «Вісла» потрібна була, щоб заселити ті землі.

[Там зробили пустелю, а тут поселили людей.] Так. І добре, що вивезли. Ось, до сьогодні живу, ніхто не зачіпає. Раніше зі старшого покоління [поляків] був докучливий [чоловік], а тепер з молодого – нічого. Ніяких претензій, всі сходяться. Є нормально.

Є. ДОДАТКОВА ІНФОРМАЦІЯ
1. Інше: Заповіт прийдешнім поколінням українців

Всім багато здоров’я, щоб любили рідних (це головне) і були розсудливими між собою, щоб не зраджували, щоб була єдність духу. Це б я передав. Щоб горнулися до себе і файно любилися.


Анкету провела та записала Маруся Хомин. Українською мовою текст набрала Катерина Бедричук. Остання редакція Романа Крика – 07.07.2020 р.

 
do góry ↑
[ankieta w j.polskim] [ankieta українська] [ankieta english]
[fotografie do ankiety] [pliki do ankiety]
Ankieta english
A. MAIN DETAILS
B. FAMILY & LOCATION DETAILS
C. RESETTLEMENT
D. THE NEW PLACE
E. CONTACTS WITH UPA
F. ADDITIONAL INFORMATION
G. INFORMATION
 
A. MAIN DETAILS
1. Application Date: 03.07.2020 2. Application Reference Number:
3. Surname, Name, Paternal Name: brak


4. Date of Birth: 03.07.1909 5. Place of Birth:
B. FAMILY & LOCATION DETAILS
1.1. Place of Residence before deportation:
1.2. Place of Residence before deportation (information):
2. Age at time of deportation: 3. Religion: dark
4. Number of family members at the time of deportation/ resettlement:
5. Number of family members left:
6. Number of family members deported:
7. Of which went missing:
8. Number of people of different nationalities resident in the village? 9. Inter-ethnic relations could be considered?
10. List your lost assets/property:
C. RESETTLEMENT
1. When were you deported? 2. When did you arrive?
3.1. Deportation Itinerary:
3.2. Deportation Itinerary (information):
4. Did you know where you were being deported to?
5. Have any of your relatives returned to your homeland?
6.1. What personal items did you take with you - Religious:
6.2. What personal items did you take with you - Household objects:
6.3. What personal items did you take with you - Personal belongings:
6.4. What personal items did you take with you - Documents:
6.5. What personal items did you take with you - Other:
7. Of these items, what is left?
8. Would you be prepared to donate these (in whole, or in part) to the museum?
9. Did you hide any of the items that you brought with you?
D. THE NEW PLACE
1. Where did they deport you to?
2. What amenities were you granted?
3. What did you see when you arrived at your new place of settlement?
4. Did you encounter any persecution?
5. Where & when did you start going to church?
6. How did your children fare?
7. Do your children know Ukrainian?
7.1. Yes - Where did they learn it?
7.2. No - Why?
8. Do your grandchildren know Ukrainian?
8.1. Yes - Where did they learn it?
8.2. No - Why?
9. Do you have photos of your new place of settlement/residence?
E. CONTACTS WITH UPA
1.1. Were there UPA bunkers in the village?
1.2. Were there UPA bunkers in the village (information)?
2. What is your view of UPA?
3.1 I contacted UPA:
3.2 I was part of UPA:
3.3 I helped/facilitated UPA (voluntarily):
3.4 Were any of your family in UPA?
4. Did you ever hold firearms before the period that you were deported?
5. Were you ever arrested?
F. ADDITIONAL INFORMATION
1. Lost customs/traditions of your homeland:
2. Have you visited your homeland?
3. Why did you not choose to live in Ukraine?
4. What was your priority in life?
5. Why were you deported/resettled?
G. INFORMATION
1. Information

 
do góry ↑
Fotografie
„Kliknij” na miniaturke by zobaczyc zdjęcia w galerii.



 
do góry ↑
Wspomnienia


Na tę chwilę brak jest w naszej bazie wspomnień osoby, której ankieta dotyczy.

 
do góry ↑
Pliki


Na tę chwilę brak jest w bazie plików (filmowych, dźwiekowych, itp.)
powiązanych z niniejszą ankietą.

 
do góry ↑
VIDEO


Na tę chwilę brak jest w bazie plików (filmowych, dźwiekowych, itp.)
powiązanych z niniejszą ankietą.

„Człowiek pozbawiony korzeni, staje się tułaczem...”
„Людина, яку позбавили коренів стає світовим вигнанцем...”
„A person, who has had their roots taken away, becomes a banished exile...”

Home   |   FUNDACJIA   |   PROJEKTY   |   Z ŻYCIA FUNDACJI   |   PUBLICYSTYKA   |   NOWOŚCI   |   WSPARCIE   |   KONTAKT
Fundacja Losy Niezapomniane. Wszystkie prawa zastrzeżone. Copyright © 2009 - 2024

stat4u

Liczba odwiedzin:
Число заходжень:
1 734 584
Dziś:
Днесь:
187